środa, 9 października 2013

008 Rozmowy (nie)kontrolowane



    

     Spadałam zagłębiając się coraz bardziej w mrok. Nie miałam różdżki aby sobie jakoś pomóc, ale nie przerażało mnie to. Mogłabym spotkać się z Ianem, objąć go, powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy i cieszyć się naszym spotkaniem. Już nikt, nigdy nas nie rozdzieli kochany braciszku…
 -Naprawdę chcesz tak żyć?- nie mogłam uwierzyć, ale… to był jego głos, głos osoby na której tak bardzo mi zależało wydobywający się gdzieś z mroku, który mnie otaczał- Cały czas rozpamiętywać to co było? Wiem, że jesteś silna, ale nie dajesz już sobie rady z tym wszystkim sama. Zapomnij o mnie i żyj własnym życiem
- Zapomnieć o Tobie? To niewykonalne. Nigdy o Tobie nie zapomnę, jesteś częścią mnie. Pamiętam o Tobie, o tym jak zostałeś zamordowany na moich oczach, to co razem przeszliśmy wtedy na tym pustkowiu na zawsze pozostanie we mnie. Co noc gdy zamykam oczy widzę Twoją zakrwawioną twarz, słyszę Twój krzyk, a później widzę jego; tą bestię. Za to co zrobił Tobie, ojcu i naszej matce drogo mi zapłaci.
-Nie możesz kierować się w życiu tylko zemstą. Powinnaś pomyśleć o sobie.
- Myślę o sobie! Uważasz, że ten psychopata da mi spokój? Jest na wolności, niewiadomo gdzie i ile osób już skrzywdził. Trzeba coś z tym zrobić, powstrzymać go, ale ja mam za mało informacji.
-Jesteś pewna, że chcesz się w to pakować siostrzyczko?
- Tak jestem pewna; gdy go zniszczę to umrze największy potwór jaki kiedykolwiek się urodził.
 -Skoro tak bardzo tego pragniesz, to ja Ci pomogę. Nie mam zbyt wiele czasu. Zaraz się obudzisz, ale James Harrison- bo tak nazywa się bestia, która nas rozdzieliła znajduje się tutaj w Londynie. Cały czas Cię szuka więc musisz być ostrożna-  ciemność w Okół rozjaśniła się nieco; zobaczyłam Iana; wysokiego chłopaka z ciemnymi włosami i dużymi zielonymi oczyma koloru Avady; wyciągnął w moją stronę rękę; spadając wraz ze mną, nasze dłonie zbliżały się do siebie coraz bardziej już prawie czułam dotyk jego skóry… jeszcze tylko milimetr.
- Vivienne, wstawaj bo się spóźnimy na zaklęcia!-  białowłosa poczuła szturchnięcie, otworzyła oczy i spojrzała na rudowłosą Natashę, która pochylała się nad nią- Szybko! Masz kilka minut. Dziewczyny już pobiegły; ja na ciebie poczekam.-Vi podniosła się z łóżka, chwyciła swoją różdżkę i wbiegła do łazienki; Ruda zaczęła przerzucać jej rzeczy w poszukiwaniu szaty gdy zorientowała się, że przecież może użyć różdżki.
-Accio szata szkolna Vivienne- powiedziała, a szata poszybowała w jej stronę wylatując z głębi szafy. Nat dwoma susami znalazła się przy drzwiach od łazienki podając przyjaciółce jej ubranie. Chwilę później Girardet opuściła toaletę; była ubrana w szatę w barwach Slytherinu; miała rozpuszczone, lekko poskręcane białe włosy, a usta podkreślone były delikatnie czerwoną szminką. Rosjanka zmierzyła ją  wzrokiem pełnym podziwu- Jak Ty to zrobiłaś? Już jesteś gotowa? – zapytała ze zdziwieniem.
-Zna się kilka przydatnych zaklęć- Vi puściła jej oczko- Dobra Nat ruszmy się- Natasha pokiwała tylko głową po czym wzięły swoje torby i opuściły dormitorium.
 Biegły korytarzami Hogwartu uważając tylko by Filch ich nie zauważył- woźny nienawidził gdy ktoś tak szybko się poruszał ,  prawdopodobieństwo, że przewróci jakąś zbroję, a on będzie musiał ją sprzątać było wtedy niezwykle wysokie. Natasha zaklęła cicho pod nosem.
- Są już w klasie! Szybko!- zawołała. Obie z impetem, zadyszane wpadły do Sali lekcyjnej- Przepraszamy, panie profesorze- bąknęła rudowłosa.
- Panienki Tyszkowa i Girardet;; tak się nie robi, ale ufam, że to ostatni raz- powiedział niski czarodziej uśmiechając się dobrodusznie
- Dziękujemy bardzo- odparły dziewczyny po czym zajęły miejsca obok Sylvii, Larrysy i Seleny; na zaklęcia uczęszczały wszystkie.
- O czym to ja mówiłem… Tak, panienko Granger?- ręka Hermiony od razu wystrzeliła w górę; Girardet zawsze była pod wrażeniem refleksu dziewczyny.
-  Zaklęcie Proteusza, panie profesorze.
- Tak,  więc kto powie mi czym jest zaklęcie Proteusza?- w tym momencie w górę podniosło się wiele rąk gryfonów. Vivienne, Sylvia, Larrysa , Dracon i Zabini również podnieśli swoje.- Jestem pod wrażeniem! Tym bardziej, że jest to zaklęcie na poziomie owutemów, a więc powinniśmy je przerabiać dopiero w przyszłym roku, ale tak sobie pomyślałem, że warto byłoby zacząć już teraz; tym bardziej, że jest to skomplikowany czar. Może…Pan Malfoy, nie, nie musi Pan wstawać proszę siedzieć.
- Zaklęcie to  powoduje zależne zmiany co oznacza, że przedmioty, na które zostanie rzucone są od siebie zależne, zmiany zachodzące w jednym powodują te same zmiany w pozostałych. Przykładem mogą być znaki śmierciożerców- powiedział pocierając lewe przedramię co nie uszło uwadze Vivienne.
- Piękna definicja i doskonały przykład Panie Malfoy 20 punktów dla Slytherinu- zagrzmiał uradowany Flitwick- Właśnie dziś dokładnie opracujemy teorię, pokażę Wam jaki ruch należy wykonywać gdy się je wypowiada i poćwiczymy na sucho, że się tak wyrażę.
**
 -Co teraz robimy? Mamy aż trzy godziny wolne do opieki nad magicznymi stworzeniami- powiedziała Natasha wychodząc wraz z przyjaciółkami z klasy transmutacji.
- Mów za siebie Nat, ja  mam teraz mugoloznawstwo, a potem runy; czwartki są po prostu okropne- mruknęła Sylvia i przyśpieszyła kroku- Do zobaczenia później – zawołała znikając w jakimś korytarzu wraz z Larrysą i Seleną.
-Cholera, na śmierć zapomniałam, że przecież one mają zajęcia…
- Selena na runy?- zapytała ze zdziwieniem Viv.
-Nie, nie… Sel idzie na mugoloznawstwo do 11.05; okropne jest to, że na szóstym roku każda lekcja trwa półtorej godziny, ale trudno…później ma półtorej godziny przerwy do ONMS-u, a później po dwóch,a raczej trzech godzinach naszej wspólnej lekcji ma znowu półtorej godziny przerwy i astronomia o 17.30. Larrysa i Sylvia też mają mugoloznawsto, później runy trzy godziny, Lar kończy, a Sylvia jeszcze ma astronomię z Seleną.
-Polka coś dużo wybrała sobie zajęć- powiedziała z podziwem Vievienne siadając przy stole śliz gonów w Wielkiej Sali i nakładając sobie dyniowe paszteciki, to samo zrobiła Natasha- a Ty masz jeszcze coś dzisiaj? W ogóle jaki masz plan na tydzień? Fajnie byłoby gdybym w końcu poznała wasze rozkłady zajęć. Wiedziałabym z kim mam chodzić na dane lekcje.
- Tak, Sylvia bardzo wiele ma na głowie. Sama się dziwię, że daje radę, ale ona zawsze taka była, a ja…  w poniedziałek mam … będę wymieniać tak ogólnie bo nie pamiętam ile godzin więc- transmutacja, zielarstwo, wróżbiarstwo z cudownym Firenzem- uwielbiam tego nauczyciela; nie dlatego, że wzdycham na jego punkcie po prostu uwielbiam takie spokojne lekcje prowadzone w takich właśnie warunkach- to jest magia, ale przejdźmy do wtorku; wróżbiarstwo, OPCM, środa; ONMS, zaklęcia, zielarstwo, dzisiaj to wiesz i piątek OPCM,wróżbiarstwo, transmutacja. Najlepszy plan ma chyba Selena chociaż z astronomią jej współczuję podobno w tym roku to jest pogrom.
- Nasze plany są dość podobne; też chodzę na transmutację,OPCM, ONMS i zaklęcia.
- A właśnie na początku roku mówiłaś, że będziesz też chodzić na zielarstwo i jakoś Cię nie widziałam na nim jeszcze.
- Zrezygnowałam. Uznałam, że mogę nie dać sobie rady- powiedziała wypijając spory łyk  dyniowego soku z pękatego kubka.
-A mogę wiedzieć kim chcesz zostać po szkole? Jakimś łamaczem zaklęć czy aurorem?
- Ani to ani to… miałam kiedyś marzenie, ale teraz to już nieważne. Zresztą nie mówmy o mnie. Kim Ty chcesz zostać bo z Twojego planu nie można się domyślić- białowłosa uśmiechnęła się delikatnie odsłaniając swoje śnieżnobiałe proste zęby.
- Nie wiem, ale bardzo ciekawi mnie praca ze smokami. Opieka nad nimi, pielęgnacja, stwarzanie im godnych warunków do życia i tuszowanie ich obecności przed mugolami-  kąciki jej ust uniosły się z rozmarzeniem- Mój ojciec i macocha mają taką właśnie pracę. Cały czas są na wyjeździe, ale czy to ważne? Robią to co kochają; często biorą mnie ze sobą w wakacje do tych różnych cudownych miejsc i mogę oglądać smoki z bliska.
- Widujecie się na święta?
-  Tylko na te Bożonarodzeniowe, w dodatku nie zawsze; kiedyś jeździłam do starszego brata, ale odkąd ożenił się z jedną lafiryndą to nie mam z nim kontaktu, ale pogodziłam się już z tym.- stwierdziła nalewając sobie czarną kawę.
-Zostajesz więc na święta w Hogwarcie?
- Najprawdopodobniej tak. Dowiem się na początku grudnia, jest już 3października więc myślę, że szybko zleci. Czas tak szybko mija. Dopiero co było rozpoczęcie roku.
- Ja zostaję na pewno- powiedziała cicho Vivienne dopijając powoli swój sok.
- Zapracowani rodziciele?- Tyszkowa uniosła brew patrząc z uwagą na białowłosą. Girardet zawahała się, ale…
- Nie. Ojciec zamordowany, a matka właściwie martwa, to znaczy żyje, ale… nie jest w pełni władz umysłowych- Ruda spróbowała opanować wyraz zdziwienia i chęć powiedzenia „wszystko będzie dobrze”.
- Nie masz rodzeństwa?
-Mam… to znaczy miałam. Brata bliźniaka, niestety też jest już po tamtej stronie
-Tak mi przykro- odparła cicho Natasha gładząc dłoń dziewczyny- Musi Ci być ciężko. Co za dupek to zrobił! Sama-Wiesz-Kto?
- Na początku było strasznie, ale teraz… pomogłyście mi.. Wy i Harry jakoś się podnieść. Nie to nie on. Voldemort przy nim wydaje mi się aniołem, ale nieważne- mruknęła z zamyśleniem.
- Harry Potter? Poważnie jest coś między wami?- zapytała Nat ze swoistym żalem w głosie.
- Tak jest, ale nie to co myślisz. Przyjaźnimy się. Traktuję go jak brata bo bardzo przypomina mi Iana…
- Nie jestem pewna czy on uważa, że jesteś jego siostrą…
- Spokojnie, rozmawialiśmy już o tym. Traktuje mnie dokładnie tak jak ja jego- Tyszkowa zaczęła się zastanawiać. Nie była do końca przekonana czy brat cały czas śledziłby wzrokiem siostrę, chodził za nią, patrzył się z nią w gwiazdy i był na każde jej zawołanie, ale nic nie powiedziała; jak na razie cieszyła się tym, że Vi nic do Pottera nie czuje. - Napisałaś to wypracowanie dla Hagrida o Jeżance?
- Tak napisałam na 2 stopy pergaminu. Swoją drogą bardzo ciekawe ryby. Z porywającą wręcz historią.
- Myślisz, że Hagrid przyniesie nam ją dziś na lekcję?
- Byłoby fajnie. Jestem pewna, że przyniesie, ale szczerze Ci powiem, że dziwię się, że jak na razie jest tak spokojnie na jego lekcjach.
-Poczekaj aż dojdziemy do gryfa, to będzie dopiero… ale chyba nie byłby do tego zdolny?
- Nie znasz Hagrida… On kocha niebezpieczne stworzenia; im gorsze tym bardziej je lubi. Myślisz, że dlaczego na lekcjach jest nas tylko szóstka? – Vi wzruszyła ramionami- bo wszyscy go znają i prawdę powiedziawszy obawiają się jego lekcji.
- Ja tam myślę, że po prostu nikt nie zwraca uwagi na ten przedmiot, a szkoda bo magiczne stworzenia są naprawdę ciekawe i warto dowiedzieć się o nich jak najwięcej.
-  O czym tak zajadle dyskutujecie?- Draco przysunął się do nich zajadając budyń czekoladowy.
- Ooo widzę , że masz już lepszy humor Smoku. Wszystkim nagle poprawia się nastawienie do życia, jestem w szoku.- powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem rudowłosa.
- Widzisz. To otoczenie tak na mnie działa- Malfoy zaśmiał się cicho- a tak na poważnie to humor mam stabilny. Nie odpowiedziałyście  na moje pytanie- powiedział wpatrując się w Vivienne.
- Rozmawiałyśmy o Twoim koledze, Hagridzie i opiece nad magicznymi stworzeniami- Draco prychnął z pogardą.
- A po cóż w ogóle konwersować o tak żenującym przedmiocie i nauczycielu?
- Moim zdaniem ONMS jest bardzo dobrym przedmiotem, a to że nie potrafisz tego zrozumieć to już nie mój problem- stwierdziła z kamienną twarzą Vi.
-Nie mówcie, że na to chodzicie?! Po Tobie Natasha mogłem się tego spodziewać, ale Vivienne- blondyn pokręcił głową z niedowierzeniem.
-Znowu panicza zaskoczyłam?  Schlebia mi to. Nie baw się w specjalistę z mojej dziedziny bo za bardzo Ci to nie wychodzi.
- Nie musisz być taka niemiła, chyba wolałem Cię milczącą- Draco wykrzywił usta w nikłym uśmiechu.
- Ja Ciebie również, więc już w czymś się zgadzamy- odparła dziewczyna odkładając pusty kubek na stół, Tyszkowa wpatrywała się w nich kończąc swoją kawę.
- Taaa… zapomniałaś chyba o tym, że mieliśmy się spotkać i pomilczeć.
- Mieliśmy, ale…
- ale… wolisz spędzać czas z Harrym Potterem. Nie będę ukrywał, że tego nie rozumiem, ale sama wybierasz sobie znajomych- stwierdził podnosząc się z ławki i wraz ze swoim czekoladowym deserem opuszczając Wielką Salę.
- Strasznie dziwny się zrobił w tym roku, w ogóle go nie poznaję- z zamyśleniem powiedziała Natasha.
- Ma w sobie coś specyficznego…
- Tak, to Malfoy. Chciałabyś widzieć jego ojca- Nat odłożyła puste naczynie na stół- ten to  ma w sobie to coś. Do tej pory uganiają się za nim kobitki; bogaty, wyniosły, przystojny z rodową historią... troszkę to wszystko niszczy fakt, że siedzi w Azkabanie, ale to wypadek przy pracy.
- Jego ojciec naprawdę jest śmierciożercą?-
- Oj na sto procent tylko ostatnio Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać coś chyba nie za bardzo za nim przepada tak mi się wydaje, że to po tej całej akcji w Ministerstwie Magii.
- Taak, na pewno o to chodzi…
- Ale Vivienne- rudowłosa niemalże położyła się na stole chowając twarz w dłoniach- Naprawdę nie zostań kolejną oczarowaną jego „urokiem”. To zwyczajny dupek, nawet jeżeli się zmienił.
- Spokojnie. Jak na razie nie jestem ani trochę nim urzeczona, co najwyżej zaciekawiona…
- Od tego właśnie się zaczyna- westchnęła Natasha.
***
 Kolejny rozdział w którym nie za wiele się dzieje, ale takie rozdziały niestety też muszą być. Dziękuję za to, że czytacie  nawet jeżeli nie komentujecie J Przepraszam, że nie komentuję Waszych blogów ani już nie powiadamiam, ale ten rok, a raczej semestr na uczelni jest straszny…dodatkowo uczestniczę w wolontariacie, organizuję społeczność lokalną, chodzę na kurs, regularnie na basen, a weekendy w ogóle mnie nie ma bo przeważnie odwiedzam znajomych w innych miastach lub oni mnie. Myślę, że zaległości na Waszych jeszcze nadrobię jak będę miała dłuższą chwilę, ale informować nie dam już rady, przepraszam. Wy jednak dawajcie mi nadal znać o nowych notkach albo po prostu dodam Was do obserwowanych jak w końcu zrozumiem jak to się robi, bo już to kiedyś zrobiłam, ale nie pamiętam jak. SZUUUUKAM BEEETYYY!

5 komentarzy:

  1. Może faktycznie mało się dzieje ale mi osobiście rozdział bardzo się podobał. Masz bardzo fajny styl pisania. Co do braku czasu to rozumiem Cie doskonale. A jesli chodzi o obserwowanie to nie ma na bloggerze chyba nic prostszego. Wchodzic na danego bloga i tam gdzie pisze czytelnicy (mowie na podstawie swojego) klikasz obserwuj i tam później to co sie pojawia :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz i za radę :) Muszę się za to zabrać w końcu żeby być na bieżąco, ale co z tymi którzy nie mają czegoś takiego jak obserwujący? Ja np. nie mam czegoś takiego na blogu...hm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jesli nie ma na blogu czegos takiego jak obserwuj, trzeba poprostu wchodzic i sprawdzac... jedyna opcja. Ciesze sie, że mogłam choć troszkę pomóc :)

      Usuń
    2. Na pulpicie nawigacyjnym Bloggera jest opcja "Lista czytelnicza/Dodaj". Wpisujesz adres danego bloga i wybierasz, czy chcesz obserwować jawnie, czy anonimowo. Tak to się załatwia, kiedy na danym blogu nie ma ramki z czytelnikami :)

      Usuń