wtorek, 21 maja 2013

Prolog

7 komentarzy:


               Na wzgórzu otoczonym ciemnym lasem stała stara szopa do której nikt nigdy nie zaglądał , co więcej właściwie nikt jej nie widział . Była zaczarowana, zaklęta.., niewidoczna dla nic nie widzących oczu zwykłych mugoli. Nikt nie mógł usłyszeć krzyków bólu , które wydobywały się z jej wnętrza nocami i rozpaczliwego szlochu za dnia .
 Rozpacz, lęk, krew – szopa  wręcz nimi cuchnęła , dlatego zwierzęta omijały ją z daleka, tylko wilki wyglądały zza zasłony drzew  spoglądając na miejsce, w którym stała budowla . Nocami wyły do księżyca żałując tego co się tam dzieje, wydawało się , że słyszały i czuły wszystko… ale to przecież było niemożliwe czyż nie ?
 Każdego ranka wychodził stamtąd mężczyzna , nieśpiesznie, z niepokojącym grymasem na dużych, mięsistych ustach.  Zawsze po opuszczeniu tego miejsca wyjmował z kieszeni 13 calową różdżkę , wypowiadał cicho jakąś formułkę po czym po prostu znikał , wilki nie widziały go jednak czuły jego obecność , jego zapach , chowały się wtedy w cieniu drzew trzęsąc się ze strachu …
 Od dwóch miesięcy historia zawsze się powtarzała ;  późnym wieczorem pojawiał się, rankami znikał ; podczas jego wizyty  niemalże zawsze z szopy wydobywał się nieludzki krzyk cierpienia . Na początku dało się słyszeć również błagania , ale tylko na początku - przez pierwszy tydzień. Później był już tylko krzyk i łzy , bez ani jednego słowa , żadnego zdania. Zawsze ten sam scenariusz i widownia , która tylko instynktownie wyczuwała co się tam dzieje . Aktorzy ?  Na początku było ich troje . Pozostała dwójka ; kat i ofiara , dręczyciel i dręczona , morderca i … trup . Każdej nocy ofiara była o krok od śmierci , ale nigdy nie umierała mimo , że każda cząsteczka jej ciała , każdy mięsień błagał o śmierć . Jej dusza również tego pragnęła … pragnęła tego już od dawna… niee wiedziała kiedy morderca się zmęczy , czy kiedykolwiek da jej umrzeć ; kiedyś próbowała uciec teraz nie wierzyła już w jakąkolwiek możliwość ucieczki , była jak bezwolna szmaciana lalka, tylko krzyk ją zdradzał , ten nieludzki , mrożący krew w żyłach wrzask obdzieranego ze skóry zwierzęcia.
  Jednak pewnego dnia coś nie wyszło, coś się nie udało… Kat z wrednym uśmieszkiem wyszedł z szopy po czym zniknął . Nie wypowiedział formułki ; rozpłynął się w powietrzu. Dziewczyna wypełzła z szopy. Jej –kiedyś- biała sukienka była wręcz czarna, blond, włosy matowe, brudne, pozlepiane zakrzepłą  krwią .
 Nie miała siły podnieść się z ziemi więc czołgała się  płacząc i błagając bogów w których już od dawna nie wierzyła o wybawienie . Widownia dostrzegła ją , ale zamiast rozszarpać  na kawałeczki pomogła jej - zaciągnęły okaleczoną istotę  do swojej jaskini. Wyczuwały , że ona ma coś z drapieżnika , coś z wilka. n
Nie myliły się , dziewczyna w każdej chwili mogła się nim stać, jednak nie miała siły... była na progu śmierci;   jej ziemska powłoka cierpiała … duszy już od dawna nie miała  w jej oczach widać było pustkę … całkowitą , bezbrzeżną pustkę. Wilki zawyły  rozpaczliwie , zapłakały gorzko nad losem żywego trupa.
***
 To początek historii , niektóre sprawy będą wychodziły poza kanon powieści J.K Rowling  rozdziały będą pojawiały w nieregularnych odstępach czasu , szablon zmieni się już niebawem - mam nadzieję.2 lata nie pisałam już bloga o tematyce potterowskiej ... całe dwa lata więc proszę o cierpliwość i wyrozumiałość bo pierwsze notki na pewno nie będą cudowne i wspaniałe ani idealne, ale potem ... potem myślę , że dojdę do wprawy starego wyjadacza bo opowiadań potterowskich miałam tyle, że trudno zliczyć . Może ktoś kto tu trafi stwierdzi , że już kiedyś czytał coś w tym stylu . Bardzo możliwe.  Mam takie pytanie jeszcze do Was jak na tym blogspocie zrobić aby wyświetlał się pseudonim bo kuuurczee nie rozumiem blogspot  za bardzo.