środa, 11 września 2013

005 Niezamierzona szczerość



  - Draco… - duże, brązowe oczy spojrzały w te szare, pozbawione emocji- chciałabym się o coś zapytać, ale nie wiem…- cichy, niepewny głosik. Blondyn spojrzał na dziewczynę z lekkim zaciekawieniem.
- O co chodzi Jasmine? Pytaj..- powiedział gładząc ją po jej brązowych, zadbanych włosach.
- Może to wyda Ci się dziwne, ale… czy my możemy być razem…?- chłopak położył rękę na puchowej poduszce.
- Jasmine… myślałem, że tą rozmowę mamy już dawno za sobą. Przyjaźnimy się, tak? Ja nie jestem gotowy, nie chcę mieć dziewczyny na stałe. Bardzo Cię lubię, ale myślę, że zarówno Ty i ja dusilibyśmy się w tym związku. Nie podoba Ci się tak jak jest?- pocałował delikatnie jej prawe ucho, dziewczyna uśmiechnęła się.
- Podoba mi się, tylko czasami myślę, że miło by było złapać Cię za rękę na korytarzu, objąć… tak przy wszystkich żebym nie musiała być zazdrosna.
-  Nie masz o co być zazdrosna.
- A te wszystkie dziewczyny o których słyszę bez przerwy od moich koleżanek?
-Skąd puchonki tyle wiedzą? Chyba nie mówiłaś im o nas…?
- Nie, nie mówiłam… ta Parkinson-  na słowa dziewczyny Dracon zaśmiał się cicho.
- Jeżeli jesteś o nią zazdrosna to naprawdę powinnaś grać w jakimś mugolskim kabarecie.- stwierdził siadając na skraju łóżka; poczuł jak jej niewielkie dłonie gładzą go po plecach. Tak, to była jego pierwsza kochanka, która była z Hufflepuffu, domu miernot. Jednakże jej uroda wynagradzała wszystko. Lubił się na nią patrzeć, na jej ciemne, długie  włosy, duże brązowe  oczy, pełne usta, które najładniej wyglądały gdy gościł na nich jej niewinny, słodki uśmiech. Ta relacja trwała już prawie pełen rok. Jasmine była na piątym roku; rozchwytywana przez chłopaków, ale Dracon był spokojny; wiedział, że jest tylko jego; wpadła w sidła miłości, namiętności i zapomnienia. Był jej pierwszym; wiedział o tym bo sama mu to wyznała w pewną bezgwiezdną, zakrapianą alkoholem noc.
 Czy czuł coś do niej? Tak, to nie była miłość, ale coś całkiem innego  niż to co czuł do reszty dziewczyn z którymi kiedykolwiek sypiał czy był. Znali się właściwie od dziecka; jego rodzice przyjaźnili się z jej, ale dopiero w tamtym roku zobaczył w niej kobietę; wcześniej była brzydkim kaczątkiem, ale później coś się zmieniło( Draco podejrzewał, że to jakieś dość skomplikowane zaklęcia; w końcu jej nos zmienił się nie do poznania)*; zamieniła się w prawdziwego łabędzia, a on nie mógł się powstrzymać… Wiele osób uznałoby, że zniszczył tą długoletnią przyjaźń, ale on był zdania, że ją ulepszył. Taki bonus, całkiem przyjemny zresztą. Uśmiechnął się do swoich myśli po czym chwycił ją za dłoń, której opuszki palców  muskały go delikatnie po kręgosłupie.
- Przykro mi, ale muszę już iść- wstał i zaczął zbierać swoje ubranie z podłogi Pokoju Życzeń.
- Znowu tak wcześnie ode mnie idziesz…
- Mówiłem Ci już, że śpieszę się na zajęcia, a poza tym  mam pewne sprawy do załatwienia- powiedział zapinając guziki szarej koszuli- a Ty nie możesz mi pomóc- stwierdził ubiegając jej kolejne wyrzuty.
-Jak uważasz, ale myślę, że gdybyś podzielił się ze mną tą tajemnicą to może we dwójkę znaleźlibyśmy rozsądne rozwiązanie.
-  Nie ma takiego rozwiązania, zrozum to wreszcie. Lepiej żyj w słodkiej niewiedzy i… zakończmy ten temat raz na zawsze, dobrze?- popatrzył w jej oczy miał już naprawdę dość tego, że Jas za wszelką cenę chciała z niego wyciągnąć o co chodzi.
-Dobrze, proszę pana- burknęła odwracając się do niego plecami, ale niby przypadkiem  odkrywając swoje plecy i sporą część pośladków. Spojrzał na jej boskie, delikatnie opalone ciało i … zaczął rozpinać koszulę w końcu eliksiry mogą poczekać.
***
 Vivienne  razem z Larrysą i Sylvią weszły do klasy w której zaraz miała odbyć się lekcja eliksirów. Białowłosej bardzo podobał się sposób prowadzenia lekcji przez Slughorna; w ubiegłym tygodniu można było wygrać nawet Felix Felicis. Możliwe, że otrzymałaby fiolkę szczęścia, ale niestety pomyliła jeden ze składników i nagrodę otrzymał zielonooki.
 Dziewczyny zajęły miejsce  nieco oddalone od innych stolików. Lubiły tam siadać w szczególności dlatego, że w tym roku tak mało osób uczęszczało na eliksiry.
 Vi rozejrzała się po Sali; blondyna i Zabiniego jeszcze nie było, puchona też ani kilku krukonów, a… odwróciła się w drugą stronę; Harry przyglądał jej się badawczo, wytrzymała spojrzenie zielonych oczu, chłopak nachylił się do Hermiony szepcząc jej coś do ucha.
-Vi, co robisz po eliksirach?- zapytała Larrysa, dziewczyna spojrzała na nią z zamyśleniem.
-  Na pewno pójdę coś zjeść- oj tak, dzisiejszego dnia nic nie jadła i czuła już niepokojące ssanie w żołądku.
- Rozumiem więc, że pójdziesz z nami? Ruda i Sel na pewno będą już tam czekać.
-Tak, pewnie, że…
- Vivienne, możemy porozmawiać?- usłyszała za sobą głos Złotego Dziecka Gryffindoru odwróciła powoli głowę rejestrując tylko zdumione spojrzenia Lar i Sylvii.
- Tak, ale po zajęciach, przecież za moment się zaczną- odparła z kamienną twarzą.
- Myślę, że zdążymy teraz. Po zajęciach pewnie znikniesz w niewyjaśnionych okolicznościach- nie dawał za wygraną chłopak; Girardet skapitulowała w końcu ileż można kogoś unikać.
-Dobrze. Zaraz wracam- rzuciła do dziewczyn po czym wraz z zielonookim opuściła salę. Stanęli w pewnym oddaleniu od drzwi klasy.
- Dlaczego w ogóle się do mnie nie odzywasz i uciekasz mi? – jego oczy przewiercały ją, ale wiedziała, że musi być twarda w końcu to wychodziło jej najlepiej.
-Wcale nie uciekam, po prostu nie miałam ochoty na rozmowę- zdziwienie malujące się w jego oczach uspokoiło ją i poprawiło nieco humor; takiej odpowiedzi się nie spodziewał.
- Dobrze wiem, że to ma związek z tym co powiedziałaś na wieży. Wtedy gdy nazwałaś mnie Ianem… Chciałbym się spotkać na spokojnie, porozmawiać. Jeżeli oczywiście masz ochotę- dodał szybko.
- O czym chcesz ze mną rozmawiać?
- Tak, po prostu o niczym konkretnym… Możemy znowu iść na wieżę, a nawet w ogóle się nie odzywać.
- Dobrze, jeżeli to takie dla Ciebie ważne… ale o której i kiedy?
- Vi! Co robisz z Potterem?- za plecami usłyszała zdziwiony głos Zabiniego.
- Nie Twój interes- warknęła białowłosa, chłopak zagwizdał cicho.
- Tylko mi nie mów, że z nim jesteś. A to dobre… gryfiak i ślizgonka. Niezła historia, w dodatku wybrałaś taką mierno..- trzask, Zabini zaniemówił; otwierał usta, ale nie wydawał się z nich żaden dźwięk.
- Zamknij się Zabini i pilnuj siebie… EXPELIARMUS!- Blaise nie zdążył nawet pomyśleć formuły zaklęcia, Girardet miała za to całkiem niezły refleks; pochwyciła jego różdżkę i uśmiechnęła się wrednie- A teraz grzecznie wejdź do klasy i zajmij się swoim tyłkiem. Zaklęcie zaraz powinno przestać działać, ale różdżkę dostaniesz później… jeszcze zrobiłbyś sobie nią krzywdę- chłopak zaczerwienił się lekko po czym odwrócił się na pięcie i wściekły wmaszerował do klasy najprawdopodobniej nie chcąc jeszcze bardziej się upokorzyć.
- Dobra jesteś- rzucił Harry z podziwem.
- Praktyka czyni mistrzem. Denerwuje mnie jak ktoś wtrąca się w moje życie- warknęła- tym bardziej ktoś taki jak on; ktoś kto nie ma o niczym pojęcia.
- Obserwując całe zajście muszę zgodzić się z Bliznowatym… Dobra jesteś-  Harry i Vivienne jak na zawołanie spojrzeli w stronę z której dobiegał znajomy głos. Oparty o ścianę w niedbale zapiętej szacie, z  włosami w lekkim nieładzie stał Draco Malfoy; na jego twarzy gościł nikły uśmiech- spotkałem Zabiniego w Sali wejściowej, ale nie chciałem się wtrącać w wasze sprawy. Takie rzeczy już mnie nie bawią- kontynuował obracając  różdżkę między palcami; Harry uniósł swoją- Potter, Potter…  głuchy jesteś? Nie bawią mnie takie rzeczy, ale mimo wszystko- tu jego szare oczy zatrzymały się na Vi- zastanawia mnie co taka kobieta jak Ty robi z takim chłopcem jak on…
- Widzę, że chcesz zostać potraktowany jak Twój przyjaciel- stwierdziła dziewczyna patrząc w jego stalowe oczy.
- Nie… po prostu; jesteś dla mnie zagadką. Gdy już myślę, że wiem jaka jesteś to nagle robisz  coś czego w ogóle nie rozumiem.
- Jak możesz mnie znać skoro wymieniliśmy ze sobą tylko kilka słów?
- Milczenie czasami mówi więcej niż jakiekolwiek słowa- powiedział cicho doszukując się w jej oczach jakiegoś błysku, reakcji… nic takiego nie dostrzegł.
- Czyli coś nas łączy, ale teraz chciałabym dokończyć rozmowę z Harrym jeżeli łaska.
- Dobrze, jak wolisz, ale pamiętaj, że my również umówiliśmy się- odparł rzucając Potterowi złośliwe spojrzenie. Minął ich powoli jakby rozkoszując się sensem swoich słów i głupim wyrazem twarzy Chłopca-Który-Kiedyś-I-Tak-Zdechnie-Jako-Wielki-Bohater po czym zniknął za drzwiami Sali lekcyjnej.
- Poważnie? Umówiłaś się z Malfoyem? – burknął zielonooki.
- Można tak powiedzieć, ale chyba nie muszę Ci się tłumaczyć- to nie było pytanie tylko zwyczajne stwierdzenie.
- On liczy tylko na…- zawahał się.
- Tak, na co liczy? – rzuciła mu gniewne spojrzenie- A na co Ty liczysz Harry jeżeli się spotkamy? Zakochałeś się we mnie czy co jest z Tobą nie tak? Chcesz być moim obrońcą na białym koniu? Bronić mnie przed wstrętnymi złymi ludźmi? Wbij sobie do głowy raz a dobrze- z jej różdżki wyleciało kilka kolorowych iskierek- to, że ja potrafię S-A-M-A o siebie zadbać! Nigdy nie byłeś w takich sytuacjach jak ja więc nie wypowiadaj się w tych kwestiach! Nie wiesz co przeszłam… czego byłam świadkiem
- Nie wiem czy przeżyliśmy podobne zdarzenia, ale musiałem patrzeć jak ginie mój ojciec chrzestny z mojej winy; przez to, że nikogo nie słuchałem! Cedrik Diggory – uczestnik Turnieju Trójmagicznego też zginął na moich oczach, a ja nie mogłem nic zrobić! – chłopak niemalże krzyczał denerwowało go to, że dziewczyna myśli, że tylko ją spotkało w życiu coś strasznego- To nie na Ciebie czyha Lord Voldemort pragnąc cię zamordować, a przy okazji wybić wszystkich ludzi, którzy mają dla Ciebie jakieś znaczenie, ale… tak, w sumie masz rację! Ja nic nie wiem…Mam kochających rodziców i żyję sobie w bajkowym świecie- ruszył w stronę klasy, Vi złapała go za ramię; zatrzymał się, ale ona puściła go niemal natychmiast.
- Czy ktoś trzymał Cię w uwięzi przez długi czas? Kazał Ci patrzeć jak torturują członka Twojej rodziny? Osobę, którą kochałeś najbardziej na świecie? Rozkazał Ci go męczyć bo sam zrobiłby to gorzej?  Ktoś wielokrotnie gwałcił cię i znęcał się nad Tobą? Głodowałeś, a żeby dostać pożywienie musiałeś pełzać przed jakimś zwyrodnialcem na kolanach, płacząc i nazywając go swoim Panem?  Dorzućmy jeszcze spalenie domu, zamordowanie ojca, doprowadzenie do obłędu matki i to, że dobrze wiesz, że on nie spocznie póki Cię nie znajdzie, ale nie po to by Cię zabić tylko po prostu się znęcać bo tak bardzo mu się to spodobało?- nie miała pojęcia dlaczego to wszystko mu powiedziała… teraz on wie… ominęła go wściekła na siebie i na to, że gniew przejął nad nią kontrolę na ten jeden moment… Moment, którego być nie powinno. Usiadła obok dziewczyn nie zauważając, że w przyciemnionym rogu  klasy nieco za drzwiami stał jasnowłosy chłopak patrząc przed siebie pustym wzrokiem… jakby trawiąc to co przed chwilą usłyszał. Wiedział teraz kim ona jest, słyszał jej historię, ale nie mógł uwierzyć, że kiedyś spotka bohaterkę tego dramatu. Był pewien, że kobieta, którą spotkał taki los jest w jakimś zakładzie dla opętanych, zabiła się lub po prostu umarła z rozpaczy i upokorzenia… Nie miał pojęcia, nie mógł uwierzyć w to, że dziewczyna o której opowiadał mu ojciec; przetrzymywana w jakiejś starej szopie w Szkocji wraz ze swoim bratem bliźniakiem to właśnie Vivienne Girardet, dodatkowo nie mógł uwierzyć w to, że znał jej oprawcę, który był… śmierciożercą.
**
*”operacja” nosa i reszty Jasmine Fox-  Megan Fox, której twarz i nazwisko pożyczyłam przechodziła właśnie takie operacje aby z osoby  takiej…jaką była kiedyś stać się „pięknością” jaką jest teraz stwierdziłam więc, że pożyczę sobie również ten fakt ;)
  

Osobiście rozdział nie podoba mi się. Jest taki naciągany i w ogóle dziwny. Wydaje mi się, że wszystko dzieje się za szybko, ale nie umiem zwolnić akcji. Na początku wszystko się ciągnęło, a teraz takie rzeczy. Mam nadzieję, że podoba Wam się mój nowy szablon. Dodane zostaną ramki z bohaterami, linkami, pewnie również coś o mnie… Sama nie wiem. Rozdziały będą się teraz pojawiać szybciej. Mimo, że  piszę to głównie dla siebie to bardzo  miło  czyta mi się Wasze opinie. Pozdrawiam serdecznie iii…. Wiem, że nie wszyscy czytający komentują… Was anonimy też pozdrawiam chociaż szczerze powiedziawszy byłoby miło gdybyście zaczęli pisać co o tym myślicie.

 SZUKAM BETY SZUKAM BETY SZUKAM BETY SZUKAM BETY SZUKAM BETY SZUKAM BETY SZUKAM BETY BETY BETY BETY BETY BETY

9 komentarzy:

  1. Hej, szukasz bety? Serdecznie polecam Ci moją koleżankę, sama betuje moje rozdziały ;) Jeśli będziesz zainteresowana wpadnij, do mnie i 'przekażę' Ci Frigus ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zainteresowana, ale w jaki sposób mam "wpaść" do Ciebie skoro nie masz nic udostępnionego na swoim kanale...?

      Usuń
  2. Czy jest naciągany? Nie wydaje mi się. Sądzę, że jest naprawdę dobry. Ciekawa jestem o jakiego śmierciożercę chodzi i czy Draco ma z tym jakiś większy związek. No nic nie mam wyjścia, muszę czekać. A szablon jest świetny.
    Pozdrawiam
    ~ Ryann Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłam spamownika dlatego piszę tutaj. Chciałabym zaprosić Cię na IV rozdział Zniewolonego serca... . Mam nadzieję, że wpadniesz w wolnej chwili.

      Usuń
  3. Czytam, czytam - nie komentuje jedynie z większego braku czasu. Ale będę wpadać, czasem skomentuję najwyżej kilka rozdziałów dalej - bo naprawdę nie mam kompletnie czasu, chwilami nawet nie mam czasu,, żeby się po nosie podrapać. Okropny początek września ;<
    Także nie musisz sobie zawracać głowy, ja tu wpadnę od czasu do czasu.
    Weny i czasu,
    pozdrawiam cieplutko :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać że mi się podoba.
    Fajnie napisana historia i oczywiście mój ukochany Draco.
    Nie jest tajemnicą, że mam do niego słabosć.
    Szkoda mi też strasznie Jasmine.
    Pasowaliby do siebie.
    Po za tym trochę ubogo z opisami. Skup się na tym i postaraj się żeby było ich zdecydowanie więcej.
    To pobudza wyobraźnie.
    A zamiast archiwum radzę zrobić spis treści, chociaż u Ciebie ładnie wygląda.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na rozdział IX u mnie

    http://black-family-blood.blogspot.com/

    Rozdział przeczytam w wolnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wcale nie jest naciągany. Vi nieźle potraktowała Zabiniego. Widać, że ma dziewczyna charakterek. Sądzę, że po tym wyznaniu Vi i Harry będą sobie bliżsi, ale to tylko moje domysły. Dodatkowo prawdę poznał Malfoy. Jestem ciekawa, jak ją wykorzysta. Szablon jest bardzo ładny. Czekam na następny rozdział i zapraszam na http://corka-lorda-voldemorta.blogspot.com/ gdzie pojawił się rozdział 6 :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze, przepraszam, że tak późno - mam na swoje usprawiedliwienie tylko jedno: matura w tym roku, nie mam na nic czasu :C
    Bardzo fajny rozdział. Muszę zgodzić się z rosmaneczką, że byłoby fajnie, gdybyś dodawała więcej opisów, ale to moja jedyna uwaga :) Piszesz naprawdę ładnie i szybko mi się czyta, z resztą widać naprawdę postępy w pisaniu, z rozdziału na rozdział. Nooo, Vi pokazała trochę pazura : D Bardzo dobrze : D
    Bardzo ładny szablon, tak BTW :3
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział!
    PS. Miałam dodać rozdział dopiero pod koniec miesiąca, ale niech stracę, dodam pod koniec następnego tygodnia :) Dam znać, kiedy się pojawi :)
    Freyja

    OdpowiedzUsuń