sobota, 31 sierpnia 2013

004 Natłok myśli



 

  Od czasu  sporej części nocy spędzonej na wieży astronomicznej Harry Potter niemalże bez przerwy pogrążony był w myślach, które krążyły wokół białowłosej rzeźby… Po tym jak nazwała go Ianem i wyrzuciła z siebie w jednym zdaniu całe pokłady bólu, gniewu i chęci zemsty powiedziała tylko „Proszę, nie odchodź” więc został przytulając ją do siebie  i patrząc w gwiazdy, które tamtej nocy były naprawdę wyjątkowo dobrze widoczne… Niebo było urzekające, a on- Harry nie mógł uwierzyć w to, że znajduje się na szczycie wieży, a dziewczyna-zagadka wtula się w niego. Czuł jej ciepło, gładził ją delikatnie po włosach, które były wyjątkowo gęste i aksamitne ona trzymała go za dłoń splatając swe długie palce z jego palcami… Miotało nim wtedy tak wiele uczuć… uczuć, których nie czuł nawet do Cho… Zauroczenie Azjatką było szczeniackie, a to co czuł do Vievienne wydawało się magiczne. Pojawiło się niczym za dotknięciem magicznej różdżki i w szybkim tempie wtopiło się w jego duszę… Nie wiedział czy ją kocha… czy to w ogóle możliwe… wiedział tylko, że Francuzka stała się dla niego kimś specjalnym, wyjątkowym, ale nie takim jak Ron, Hermiona, Cho czy ktokolwiek inny… to było dziwne uczucie z jednej strony dobre, ale z drugiej niepokojące. Był zagubiony i myliło go zachowanie dziewczyny. Po kilkugodzinnym siedzeniu w milczeniu wstała powiedziała „Dziękuję” po czym wyszła zanim on zdążył w jakikolwiek sposób zareagować. Zrozumiał jednak, że nie chciała niczyjego towarzystwa więc odczekał chwilę i poszedł do dormitorium. Od tego wydarzenia minął tydzień, a ona oprócz cichego „Cześć” gdy go mijała nie mówiła  nic innego. Często widywał go z grupką ślizgonek, które rozpoznawał ze wspólnych zajęć oraz Zabinim i Natem, którzy najczęściej pojawiali się dosłownie z nikąd. Malfoy Nie towarzyszył im.. Harry nigdy nie mógł go wypatrzeć. Rzadko był również w Wielkiej Sali co oznaczało, że prawie nic nie jadł, a to już na pewno musiało znaczyć, że coś knuje.  Złoty Chłopak mimo całej swojej fascynacji Vi nadal posądzał Dracona o niecne plany. Miał przeczucie, a jego przeczucia przeważnie się sprawdzały.
Tak jak wtedy gdy zginął Syriusz?- odezwał się cichy głosik w jego głowie. Chłopak pokręci głową próbując wyrzucić z niej złą myśl- Wtedy też myślałeś, że masz rację. Przez Twój błąd on gryzie teraz ziemię i już nigdy go nie zobaczysz- Ciemnowłosy  po raz kolejny pokręcił głową… takie myśli nawiedzały go w wakacje bardzo często, był pewny, że już się ich pozbył, ale najwyraźniej wcale nie było to takie łatwe.
Oczywiście, tęsknił… Dopiero co na trzecim roku dowiedział się, że jednak na świecie jest ktoś taki jak ojciec… a dwa lata potem przez jego własną głupotę, naiwność i niestosowanie się do poleceń Dumbledore’a  Syriusz Black wpadł martwy za zasłonę. To bolało i zawsze będzie boleć, ale mimo wszystko cały czas przekonywał swój umysł, że Black’owi jest dobrze tam gdzie jest… że spotkał się ze swym najlepszym przyjacielem- Jamesem Potterem… Harry nienawidził jego morderczyni; podłej, bezuczuciowej Bellatriks… Jego pragnieniem było uśmiercenie tej przebrzydłej kobiety i tym samym „zranienie”  Toma Riddle’a …o ile utrata kogoś mogła go zranić to musiała to być ona- jego najwierniejsza służka podobno sam uczył ją tego co umie, chłopak podejrzewał nawet, że Bellatriks pałała do Voldemorta innym uczuciem niż tylko fanatyczne oddanie…głębszym o ile było to w ogóle dla niej możliwe.
 ****
 Draco Malfoy miał misję to wypełnienia. Misję, która miała zaważyć na całym życiu jego i jego rodziny.
 Chełpił się tym, że Mroczny Lord  wybrał właśnie jego, ale tak naprawdę był przerażony. Wiedział, że to jego ostatni rok w Hogwarcie niezależnie od wyniku starań.
 Sukces= ucieczka ze szkoły, wybawienie ojca i matki
Porażka= uśmiercenie wielkiego czarodzieja oraz konanie w nieludzkich męczarniach
  Zadanie to uniemożliwiało mu spokojny sen i normalne funkcjonowanie. Najczęściej przebywał sam, mimo, że upłynął dopiero tydzień nauki to nie przykładał się do prac domowych i często wymyślał przeróżne bajki aby nie chodzić na zajęcia. Towarzystwo ludzi irytowało go; ich błahe problemy, piski, śmiechy, miłostki, fascynacje i marzenia. Z zadufanego dupka zmienił się w wystraszoną fretkę, która nie ma wyjścia i MUSI coś zrobić w innym wypadku nie dość, że sama zginie to jeszcze pociągnie ze za sobą ludzi do których czuje szacunek. Czy Dracon kocha swoich rodziców? To pojęcie względne.. Dla prawdziwego Malfoya nie liczą się uczucia; liczy się czysta krew, dobre imię rodziny, etykieta- dokładnie w tej kolejności. Ojciec od dziecka wpajał mu żelazne zasady, uczył jak nie mieć uczuć
 Widzisz to Draco?- jasnowłosy mężczyzna położył dwie fiolki na kuchennym stole; w jednej znajdowała się jakaś złocista ciecz, a w drugiej zielona, oleista substancja. Platynowłosy ok 5letni chłopczyk spojrzał na ojca swymi dużymi szarymi oczyma.
-Tak, tatusiu.
- Tak, ojcze… Ile razy mam CI to powtarzać ?- jego głos był zimny i wyprany z uczuć.
- Wybacz mi ojcze, to już się nie powtórzy- powiedział poważnym tonem mały chłopiec- Więc…- dziecko na chwilę uciszyło się. Wiedziało, że nie może okazać zbytniej ciekawości bo to nie jest godne Malfoy’ów . Milczało więc co jakiś czas zerkając na fiolki.
- To-dorosły mężczyzny dotknął fiolki ze złocistą zawartością- jest Nasza krew-czarodziejów czystej krwi, a to- tu dotknął drugiej fiolki- jest krew mugoli i mieszańców. Złota nie miesza się ze szlamem. Nigdy.- spojrzał surowo na syna- Zrozumiałeś?
-Tak, ta…ojcze- odparło dziecko patrząc nadal na fiolki.
-Więc co teraz zrobisz?
- Będę o tym pamiętał.
-Nie. Zastosujesz to w praktyce.
-Nie rozumiem, ojcze- stwierdziło dziecko spoglądając na mężczyznę ze zdziwieniem.
- Twój kolega… Thomas nie jest z rodziny czarodziejów. Mój syn nie będzie  spoufalał się ze szlamą. Rozumiesz?- chłopiec spojrzał na swojego rodziciela z niemym wyrzutem i zaskoczeniem.
- Dean to mój jedyny kolega…ojcze.
- Nie liczy się ilość tylko jakość, synu, a to nie jest Twój poziom, to nie jest Nasz poziom, a ród Malfy’ów musi coś sobą reprezentować… pewne wartości. Od pokoleni ta nauka jest przekazywana z ojca na syna, a Ty musisz się dostosować czy tego chcesz czy nie. Chodzi o dobre imię naszej rodziny- w oczach chłopca pojawiły się łzy- Prawdziwy, pełnokrwisty Malfoy nie płacze- rzucił sucho mężczyzna.
-Wybacz mi, ojcze- odrzekło załamującym się głosem dziecko.
- Nie wiem co z Tobą będzie, ale jeżeli się nie zmienisz i nadal będziesz takim mazgajem to będzie oznaczać, że tak naprawdę nie mam syna, bo czyż synem można nazwać przyjaciela szlam? – blondynek wyprostował się na krześle, spojrzał swojemu ojcu prosto w oczy.
-Nie, ojcze. To była chwila słabości, która już się nie powtórzy. Gdy następnym razem spotkam Thomasa to nawet nie zniżę się do poziomu rozmowy z nim.- Kąciki ust dorosłego mężczyzny uniosły się z zadowolenia.
 Tak, ojcze byłeś dobrym nauczycielem, tylko jednego ze mnie do końca nie wypleniłeś… łez z poczucia bezsilności i niemocy.
***
   Ciemność… wszędzie ciemność… niewidzące oczy, niesłyszące uszy, nieczujące usta.
Nagle nieistniejące oczy otwierają się.
 Brak powłoki cielesnej. Delikatna srebrzysta mgiełka szybująca  nad Paryżem- miastem cudów.
Wszystkie te domy… ulice, ściskają moje serce, serce, którego nie posiadam. Nie chcę go posiadać. Jestem mgłą, strzępkiem duszy unoszącym się nad śniącym miastem. Widzę mój dom w samym centrum, nieistniejący dla oczu zwyczajnych mugoli. Niewielka willa stojąca niemalże obok wieży Eiffla. Czy to na pewno mój dom? Nie pamiętam, w końcu on już nie istnieje. Spalony; tyle krzyku, łez i bólu. Lepiej wyrzucić to wszystko z pamięci, wszystko oprócz chęci zemsty, która staje się coraz większa. Muszę go odnaleźć, ale jeszcze nie jestem na tyle silna, nie dałabym rady…jeszcze nie teraz, ale już niedługo.
- Vi – cichy szept. Białowłosa otworzyła oczy. Wszystko wskazywało na to, że na chwilę zapadła w krótki sen. Spojrzała przed siebie, McGonagall mówiła o jakimś zaklęciu, ale Vivienne nie rozróżniała jej słów, była otępiała przez nieprzespaną noc, kolejną…- Vi to już prawie koniec, wytrzymaj jeszcze chwilkę- Larrysa mówiła do niej szeptem, dziewczyna zdobyła się tylko na krótkie kiwnięcie głową. Czuła na sobie czyjś wzrok, nie musiała się odwracać aby wiedzieć, że przyglądają się jej zielone oczy. Nie miała siły ani ochoty patrzeć w stronę ciemnowłosego gryfona wtedy na wieży trochę za bardzo ją poniosło, a to było niedopuszczalne. Obiecała sobie przecież, że koniec z uczuciami. Koniec z tym całym cyrkiem. Nienawiść chowana głęboko w sobie jest lepsza, boleśniejsza niż ta ujawniana. Gdy wybuchnie ukryta jej siła będzie potężniejsza, a ta odkryta słaba i nic nie znacząca.
 Girardet już od tygodnia starała się nie patrzeć w te mijane na korytarzach zamku oczy. Jednak bez tego czuła, że wegetuje. W tym chłopaku widziała swojego brata, Iana; mimo, że byli bliźniakami nie byli do siebie podobni ani z wyglądu ani z charakteru. Zupełne przeciwieństwa, ale mimo to była to najważniejsza osoba w jej życiu. Wiedziała, że gryfon stracił ojca chrzestnego, możliwe, że wewnętrznie przeżywa taką samą tragedię, jednak nie chciała aby dzielił się z nią tym. Zbliżyłoby to ich do siebie jeszcze bardziej, a przecież jej zamiarem nie było wmawianie sobie, że Ian nadal żyje i zabawa w „braciszka i siostrzyczkę”. On został zamordowany, tak po prostu i żadna siła nie przywróci go do życia, nie sprawi, że spojrzy na nią swoimi wielkimi zielonymi oczyma i powie to, tak dobrze znane zdanie; „Nie wierzę, że jesteśmy spokrewnieni” – kochał to mówić, a ona potrafiła mu się odgryźć mimo wszystko.
 Wszyscy zaczęli podnosić się z miejsc; dziewczyna zrozumiała, że to koniec zajęć. Wstała, pośpiesznie pakując się i opuszczając klasę, wiedziała, że oczy koloru avady „podążają” za nią, słyszała kroki za sobą, czuła w powietrzu ruch jego ręki…wiedziała, że chyba musi stawić temu czoła..
-  Harry! Zaczekaj! Gdzie idziesz!?- głos Hermiony i cofanie ręki. Udało się jej kolejny raz ominąć Chłopca-Który-Przeżył, wymknąć się, przyśpieszyła kroku, książka wypadła jej z ręki, przygryzła wargę, odwracając się powoli, ale ktoś już ją podnosił.
- Proszę- cichy głos Dracona Malfoya, jego jasna karnacja, tak podobna do niej, zapuchnięte oczy świadczące o wielu nieprzespanych nocach. Patrzył na nią swymi szarymi oczyma bez wyrazu.
-Dziękuję- odpowiedziała biorąc od niego książkę i nieznacznie się uśmiechając. Czuła, że chłopaka dotknęła jakaś straszna tragedia, że nie tylko ona nie może nocami spać, a jej myśli krążą cały czas w Okół jednej sprawy-Idziesz do Wielkiej Sali czy do Pokoju Wspólnego?- zapytała dziwiąc się słowom, które wypowiedziały jej usta. Jasnowłosy również się zdziwił, spoglądał na nią badawczo przez chwilę.
- Do Pokoju Wspólnego, jakoś nie mam ochoty na jedzenie.
- To zupełnie tak jak ja. Nie wiem gdzie podziały się dziewczyny więc możemy iść razem- powiedziała cicho.
- Dobrze-  kąciki jego ust uniosły się niezauważalnie.
 Szli w ciszy, ale była to cisza, która nie przeszkadza. Milczenie, które czasami wyraża więcej niż potok słów. Weszli do Pokoju Wspólnego zatrzymując się przed dormitorium dziewcząt; spojrzeli sobie w oczy- nie jak para kochanków, ale jak ludzie, którzy się rozumieją… ludzie, którzy mają podobne problemy i nie do końca wiedzą jak sobie z nimi poradzić, którzy mają zadanie do wykonanie…zadanie, które ich przerasta.
 - Czasami dobrze jest pomilczeć- powiedziała dziewczyna nadal patrząc w oczy chłopaka- w niektórych momentach cisza jest najlepszym porozumieniem- odwróciła się na pięcie z zamiarem odejścia, ale poczuła jego dłoń na swoim ramieniu.
- Zawsze możemy jeszcze kiedyś pomilczeć- szepnął, kiwnęła tylko głową, chłopak wziął rękę.
- Vievienne !!- drzwi dormitorium otworzyły się, wybiegła z nich Selena patrząc ze zdziwieniem na  Girardet, najwyraźniej nie zauważyła jeszcze blondyna-Wszędzie cię szukałyśmy… Och, cześć Draco- powiedziała cicho.
- Cześć, Sel i do zobaczenia Vievienne- odparł chłopak po czym poszedł w stronę dormitorium chłopaków.
- Rozmawiałaś ze Smokiem? –zapytała- szkoda, że Parkinson tego nie widziała umarłaby z zazdrości- zapiszczała blondynka uśmiechając się szeroko.

12 komentarzy:

  1. Ahh moge powiedziec tylko jedno, porpostu genialne. Jestem ciekawa jak rozwinie sie sytuacja miedzy Vi a Draconem oraz Harrym. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Bardzo intryguje mnie postać Vievienne. Jestem ciekawa, jak rozwinie się jej znajomość z Draco i Harrym. Czekam na następny rozdział i w wolnej chwili zapraszam na http://corka-lorda-voldemorta.blogspot.com/ .
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Libster Award. Więcej informacji na http://dziedziczka-slytherinu.blogspot.com/p/nominacja-do-liebster-award-jest.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za Twój komentarz, odwdzięczam się tym samym.

    Cóż, intrygi, ból, smutek, wszystko to jest idealnie wpasowane w tą historię, nie ma jakichś bohaterów romantycznych, nierozumianych przez świat, każdy z nich ma pewnego rodzaju oparcie. Oczywiście nadrobię resztę rozdziałów w wolnej chwili i też pozostawię ślad. Intryguje mnie postać głównej bohaterki, te jakby rozdwojenie jaźni. Czy ma być typową Ślizgonką, odrzucając przyjaźń z Potterem, czy jednak nadal robić krok w jego stronę. Odczuwa unikanie spotkania z nim, lecz nie zamierza się dać złamać. Oczywiście dodam twój adres do swoich linków i zapraszam w późniejszym czasie do mnie po kolejne rozdziały.

    http://black-family-blood.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pcozątek dziękuje za miły komentarz na moim blogu.
    sam rozdział przeczytałam jednym tchem, gdyż spodobały mi się Twoje postacie te nowe jak i te znane.
    Wykreowałaś fantastyczny świat, w którym przeplatasz fikcję z rzeczywistością.
    Bardzo podoba mi się również Twój Draco Malfoy.
    Nie wiem czemu, ale mam słabość do blondyna.
    dość ciężko mu się oprzeć a u Ciebie jest taki całkiem inny, co mnie urzekło.
    Naprawdę bardzo fajnie wymyślone opowiadanie i ciekawy rozdział.

    http://wybranka-losu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że dopiero teraz, ale byłam naprawdę okropnie zajęta w tym tygodniu. No cóż, ale teraz nadrabiam :)
    Rozdział bardzo mi się podobał, przeczytałam go właściwie w niedzielę, ale nie miałam czasu skomentować. Czyta się to naprawdę super. Kurcze, ciekawi mnie, jak rozwinie się znajomość Viv, zarówno z Draco, jak i z Harrym. Naprawdę podoba mi się też, jak kreujesz tutaj postać Draco. Natomiast trochę mniej podoba mi się Lucjusz, ale ja mam swój własny obraz Lucjusza w głowie i właściwie niewiele spotkałam takich jego przedstawień, żeby przypały mi do gustu, więc nie masz się czym przejmować, to po prostu moja fanaberia :)
    O nowych rozdziałach poinformuję i również byłabym wdzięczna, gdybyś Ty nadal mnie informowała :)
    Pozdrawiam,
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
  7. Rany, nawet nie wiesz, jak mi głupio! Cholernie o tym zapomniałam. Miałam Twojego bloga na stronie, żeby cie powiadomić jak tylko dodam rozdział, a tu bang! Dodałam rozdział, zaczęłam gadać z siostrą, zaaferowana nową szkołą, i po prostu... Kurczę, przepraszam jeszcze raz ;<

    Tak w ogóle, to o śliczny szablon. O wiele ładniejszy niż poprzedni, naprawdę - jest taki subtelny. No i Amanda :3

    Przepraszam jeszcze raz, kajam się oraz życzę weny i czasu, pozdrawiam cieplutko! ;3

    PS A właśnie, zapomniałam dodać: Wprost uwielbiam requiem for a dream ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm nie zauważyłam spamownika, dlatego piszę tutaj. Wedle prośby, zapraszam na 3 rozdział http://nic-nie-jest-takie-jakie-sie-wydaje.blogspot.com/ :)
    ~Ryann Black

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju, jak Ty cudownie piszesz. No po prostu, nie mogłam oderwać! Nie dość, że genialny rozdział, to jeszcze ten szablon.. cud, miód i orzeszki.. w miodzie. Masz duży, duży, a wręcz WIELKI talent. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Pozdrawiam Cię.

    Zapraszam także na nowy rozdział u mnie:
    http://ziemia-inez.blogspot.com/

    Buziaki, Paulina.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na samym początku chciałbym podziękować za zaproszenie. Pięknie piszesz tak lekko i wydaje mi się że jak czytam rozdziały to płynę łódką po błękitnym jeziorze z komputerem na kolanach czytając to co napisałaś. Historia mnie bardzo zaciekawiła i przeczytałam ją jednym tchem. SUUPERR Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały.
    Ps. Wiem, że będą cuudowwne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :) Nie wiedziałam, że temat Cię zainteresuje :)

      Usuń
  11. Zapraszam serdecznie na nowy Rozdział 003 „Gdyby istniał wybór, kto wie jaką drogą by poszli?” na adres: http://wybranka-losu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń