ROZDZIAŁ ZAWIERA WULGARNE ZWROTY
I BRUTALNY OPIS! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!
( musiałam tak napisać…)
Nie jadę do Niemiec!!! Więc rozdział jest jak
widać!( polecam do czytania piosenkę WT Angels, która znajduje się w mojej playliście)
****
Weekend minął Vievienne bardzo mile w towarzystwie dziewczyn. Prowadziła
z nimi spokojne, kontrolowane rozmowy. Na szczęście nie zmuszały jej do zbyt
częstego odzywania się, nie ciągnęły za język ani nie wypytywały o wszystko,
jednakże brały ją niemalże wszędzie ze sobą. Vi spędziła niemal całą sobotę na
zwiedzaniu zamku (oczywiście nie całego tylko podstawowych sal lekcyjnych,
błoni, lochów wież astronomicznych- tak żeby wiedzieć gdzie iść) i błoni.
Spotkała nawet poltergeisa Irytka; zabawnego niebieskiego ludzika, który
wykrzykiwał słowa zboczonych piosenek własnego autorstwa i rzucał w ludzi
różnymi przedmiotami. Nigdy wcześniej nie miała okazji zobaczyć takowego
stworzenia i w przeciwieństwie do innych wcale jej nie denerwował tylko
śmieszył ją; jego zachowanie, ubiór, słowa.
Dziewczyny wytłumaczyły jej o co chodzi w
relacjach Gryffindor-Slytherin czyli o nienawiści dla zasady i opowiadały jej o
ciekawszych wydarzeniach z życia Hogwartu często zaśmiewając się przy tym do
łez.
W niedzielę wieczorem Vi, Laryssa, Natasha
oraz Selena (Sylvia spędzała w niewiadomym miejscu czas ze swoim chłopakiem z
Ravenclawu będącym na siódmym roku
Matthiew Collinsem ) zajęły miejsca na środku pokoju wspólnego- na skórzanej
kanapie popijając miód pitny i zaśmiewając się z niemalże wszystkiego co wydało
im się chociaż trochę zabawne.Inni ślizgoni przebywający w pokoju nie zwracali uwagi na ich zachowanie bo zajęci
byli własnymi sprawami.
- Larysso, więc Twoim kuzynem
jest Blaise; ten chłopak z zielonymi oczyma, który trzyma z blondynem?- zapytała
Vi wypijając kolejnego łyka niebiańskiego trunku.
-Taaak… Daj spokój… Cholernie
przystojny… urodę odziedziczył po swojej matce, przebiegłej modliszce.-
powiedziała uśmiechając się nieznacznie.
- Może i modliszka, ale kobieta
myśląca. Miała 7. mężów i żaden z nich nie chodzi już po tym świecie, a ona
zgarnęła cały szmal. Ciekawe kto będzie jej nową ofiarą…-rzuciła Natasha z
zamyśleniem.
-Z tego co mówił mi Nate
wychodzi, że przechodzi na emeryturę. Nie chce już mieć żadnych mężczyzn…-
powiedziała Sel.
- Ah… boski Nate. Pomyśleć, że
parę razy chciał się ze mną całować, a ja odmówiłam…
-Ruda wredoto przestań… Całowałam
się z nim i aż tak się tym nie jaram- stwierdziła Laryssa.
-Bo jak z nim byłaś tyle w
związku to jak możesz się tym cieszyć, a mnie on nie interesował nigdy w takim
sensie, ale trzeba przyznać, że przystojny jest.
-Kim jest ten Nate?- mimochodem
zapytała białowłosa.
- To jeden z bożków, brat Seleny.
Nieziemsko przystojny blondyn, ale tak jak Blaise i Draco beznadziejny…-
skwitowała rudowłosa.
- Uważasz, że jest beznadziejny
bo co…?- zapytała Selena.
- Sel… daj spokój. Pytasz jakbyś
nie wiedziała. W sumie Vi nie wie prawie nic o naszym boskim trio… Może dobrze
by było Cię zapoznać z ich planami i charakterkami zanim się na Ciebie rzucą co
zrobią na pewno. Sama bym się rzuciła z miłą chęcią, ale jeszcze nie ta pora –
powiedziała z dziwnym uśmiechem Natasha patrząc w oczy Girardet- od czego by tu zacząć… O!
Zacznijmy od Zabiniego. Wybredny, wybiera tylko bogate arystokratki czystej
krwi nawet jeżeli mają być tylko na jedną noc. Oczywiście muszą być
olśniewająco piękne, ich inteligencja … różnie z tym bywa u niego zależy na ile
numerków jest dziewczyna. Współczuję tej z którą będzie na poważnie bo jego
matka ją zniszczy to więcej niż pewne w końcu nie lubi konkurencji w urodzie, a
jej synalek gustuje tylko w miss niekoniecznie w jego wieku czy trochę
młodszych… Legenda głosi, że był nawet z mężatką, ale nie jest to potwierdzone.
Co do charakteru; wyniosły powiedziałabym nawet, że w pewien sposób napuszony.
Sprawia wrażenie takiego, którego nic już w życiu nie zadziwi, zdenerwuje ani
zaskoczy. Nathaniel Stevanson kolejny przystojniak za którym biegają uczennice
tej szkoły bliźniak Seleny. Laryssa była z nim od trzeciego roku Hogwartu w
związku, ale pod koniec piątego związek się sypnął bo nasz kochany Nate zaczął
brać przykład z boskiego Smoka i cudownego Diabła. Jednak to prawda że z kim
przystajesz takim się stajesz. Lar zastała go w lochach całującego się
namiętnie z krukonką Cho Chang, która to w tym samym roku kręciła ze Złotym
Dzieckiem Gryffindoru. Larrysa wybaczyła mu, ale potem na jaw wyszły jego
przekręty i to, że od jakiegoś czasu nie był jej już wierny mimo to upierał się
przy tym iż jest miłością jego życia. Larrysa na szczęścia rzuciła go we wszystkie
diabły i mimo, że przeżywała rozstanie teraz normalnie może go mijać i z nim
rozmawiać bo jakby nie było to sympatyczny chłopak. Nie jest zadufany w sobie,
jest inteligentny, można z nim porozmawiać na różne tematy i jeżeli masz
problem to pomoże chociaż oczywiście jak wszyscy mieszkańcy domu węża potrafi
być złośliwy, wredny i bardzo nieprzyjemny. Ostatni bohater to Draco Malfoy
posiadający dziwne imię urodziwy młodzian darzący nieskończoną nienawiścią
wszystkie szlamy, zdrajców krwi i najbardziej Chłopca Który Przeżył. Malfoy
miewa różne dziewczyny, które podobnie jak Blaise są odpowiednio
wyselekcjonowane. Przeważnie uwieszona jego szyi jest Pansy Parkinson jednak to
nie jest jego dziewczyna ona po prostu zrobi dla niego wszystko. Jak już Ci wspominałyśmy,
parę dni temu, Malfoy był kiedyś w związku z naszą kochaną Seleną, którą w
niezbyt przyzwoity sposób wykorzystał i porzucił przez co bardzo pokłócił się z
Nathanielem, który w ubiegłoroczne
wakacje złamał mu nos. Długo się nienawidzili jednak ostatnio tak jakby im
przeszło co jest zasługą blondynki bo przekonała Nate, że nie czuje urazy do
Malfoya.
-Doskonała historia- pochwaliła
dziewczynę Lar.
- Tak, nawet nie wiem dlaczego aż
tak się rozgadałam.
- Ruda wywołałaś ich chyba z
jaskini…- szepnęła Selena patrząc się w stronę drzwi do dormitorium chłopców z
której właśnie wyszli Blaise Zabini, Draco Malfoy i Nathaniel Steavnson za nimi
powoli szli Crabbea i Goyle goryle Smoka. O dziwo Parkinson jak na razie
nigdzie nie było. Vivienne musiała przyznać, że widok tej trójki idącej razem
był naprawdę spektakularny. Widziała jak inne dziewczyny siedzące w pokoju
wspólnym patrzyły z zachwytem na to trio.
- Wy już pijecie… Nie mam pojęcia
jak udaje wam się tak często przemycić alkohol- powiedział ze śmiechem
Nathaniel zatrzymując się przy kanapie, którą zajmowały.
- A co mamy robić, jutro pierwszy
dzień zajęć. Musimy się rozluźnić- powiedziała z szerokim uśmiechem Natasha
napełniając szklanki trunkiem- Chcecie się z Nami napić szklaneczkę?- zapytała.
- Może jedną, a Wy? Siadacie?
–zapytał patrząc na Dracona i Blaise.
- Pewnie, szklaneczka nie
zaszkodzi…-stwierdził Zabini siadając obok Nathaniela i spoglądając z
delikatnym uśmiechem na Vivienne, która odwróciła od niego wzrok, jakoś nie
mogła znieść widoku tych zielonych oczu.
- Ja nie mam czasu…- powiedział
cicho Malfoy po czym wraz ze swoimi ochorniarzami wyszedł z pokoju wspólnego.
- Od początku roku zachowuje się
dziwnie…- stwierdził krótko brunet.- zupełnie jakby to
nie był Malfoy, ale mniejsza z nim i jego tajemnicami. Skoro powierza je
Crabbeowi i Goylowi to… żal mi go.
- Daj spokój. Ma ciężką sytuację.
Jego ojciec jest w Azkabanie z winy Pottera. Nie dziwię się, że chodzi zdołowany-odparł
Nathaniel. Natasha podała dwóm ślizgonom szklanki i napełniła je miodem pitnym.
-Akurat o Was rozmawiałyśmy.
Macie niesamowite wyczucie czasu- powiedziała od niechcenia Ruda.
- Były to miłe słowa czy raczej
zwierzania załamanych, samotnych kobiet…?- zapytał blondyn wypijając łyk
trunku.
- O tym właśnie Ci mówiłam Vi. Wredni
i bezczelni. Tacy są ślizgoni. Większość to niestety napuszone, nadziane dupki,
ale zabawnie się z nimi rozmawia.
- Nie opowiadaj byłej uczennicy
Baxboutans takich rzeczy, Ruda. Jeszcze sobie pomyśli, że znajduje się w
niewłaściwym domu – stwierdził Zabini uśmiechając się delikatnie.
- Nie ma dobrego domu dla mnie.
Szkoła, nauka to nie ma większego znaczenia…-powiedziała cicho Vivienne patrząc
swym pustym, zimnym wzrokiem na obraz Salazara Slytherina znajdujący się
naprzeciw kanapy.
- Nie znałaś się wcześniej ze
Smokiem? Mówisz dokładnie jak on „szkoła nie ma znaczenia, po co mi to…” Nie…
naprawdę dalibyście sobie spokój. Tak wam się śpieszy do dorosłego,
samodzielnego życia?- Girardet spojrzała teraz na bruneta tymi swoimi wielkimi
oczyma bez wyrazu. Blaiseowi wydawało się, że zobaczył w nich dziwny błysk.
- Moje dorosłe życie zaczęło się
już dawno i nie chodzi mi o mój wiek. Myślę również, że skoro Twój przyjaciel
też tak mówił to coś musi być na rzeczy, ale… o czym my rozmawiamy? Ty nigdy
tego nie zrozumiesz więc nie interesuj się sprawami, których nie pojmiesz.-
Zabini popatrzył na dziewczynę unosząc prawą brew. Nie uniosła głosu
wypowiedziała to wszystko spokojnie w żadnym jej ruchu, geście ani słowie nie
wyczuwało się gniewu, a te jej oczy… możliwe, że błysku nie było może sobie to
wymyślił bo przecież każdy człowiek ma uczucia, które odzwierciedla. Ślizgon
nie skomentował jej wypowiedzi tylko przyglądał jej się badawczo, ona
odwzajemniała jego spojrzenie jednak z jej spojrzenia nie dało się nic wyczytać
więc chłopak po prostu odwrócił wzrok nie podobało mu się to, że Vivienne
Girardet naprawdę przypominała jakąś cholerną rzeźbę.
- Taa… nie ma to jak miła
pogawędka, ktoś najwyraźniej Ci dogryzł Diable i to tak, że nawet nie potrafisz
odpowiedzieć, to coś nowego, Vi Twoje zdrowie- powiedział z uśmiechem Nate
unosząc szklankę z bursztynowym płynem i wypijając sporego łyka. Girardet
wypiła całą zawartość swojego naczynia w którym nie pozostało zbyt wiele.
Natasha już podnosiła różdżkę żeby jej nalać jednak Vi pokręciła przecząco
głową po czym podniosła się z kanapy.
-
Myślę, że pójdę się przejść- odpowiedziała na pytające spojrzenie
dziewczyn.
- Jesteś pewna, że później tu
trafisz? Nie znasz jeszcze dobrze zamku.- zapytała z delikatną troską Selena.
- Dam sobie radę- odrzekła Vi
wychodząc na korytarz. To jej się podobało… nikt w nic nie wnikał, a ona po
prostu nie miała ochoty z nimi siedzieć. Chciała iść na wieżę astronomiczną i
myśleć. Tak bardzo pragnęła samotności do której była przyzwyczajona. Nie
pamiętała drogi, ale przypuszczała, że musi iść w górę więc wspinała się
schodami coraz wyżej i wyżej. Coraz częściej myślała o jutrzejszym dniu zajęć.
Wiedziała, że da sobie radę, ale uczniowie, pytania nauczycieli… nie miała na
to ochoty. Dodatkowo ten czarnowłosy mężczyzna wiedziała, że już go gdzieś
widziała, ale mimo, że bardzo się starała to nie mogła sobie przypomnieć gdzie
i w jakich okolicznościach. Zanurzona w
swoich myślach nie słyszała coraz bardziej zbliżającego się tupotu stóp.
TRACH!
Poczuła silne uderzenie po czym stoczyła się z kilkunastu stopni, chwilę
później poczuła ciało lądujące na niej ciężko, głowa uderzyła mocno w jej
twarz.
-Cholera! Bardzo przepraszam
naprawdę nie chciałem…- usłyszała znajomy głos spojrzała w te zielone oczy
koloru avady najbardziej przypominające jej Jego… Harry również wpatrywał się w
nią ze zdziwieniem. Dziewczyna kaszlnęła lekko, chłopak zmieszał się po czym
wstał i podał jej dłoń, Vi złapała ją delikatnie po czym podniosła się z gracją
z ziemi. Chwyciła się za tył głowy. Tak bardzo bolało, ale nie miała ochoty iść
do Skrzydła Szpitalnego jej ciało od jakiegoś czasu było odporne na ból… Po tym
co przeszła to nie robiło na niej żadnego wrażenia.
- Jeszcze raz bardzo Cię
przepraszam Vievinne. Nie zauważyłem Cię, a powiedz…- spojrzał na nią badawczo-
Ktoś mijał Cię na schodach jak tu szłaś?
- Po pierwsze nic się nie stało
po drugie nawet gdybym kogoś mijała to nie zwróciłabym na niego uwagi, myślałam
o czymś…
-Och, rozumiem. Może zaprowadzę
Cię do skrzydła szpitalnego? To musiało strasznie boleć…- czarnowłosy
zarumienił się lekko. W tej chwili tak bardzo JEGO przypominał; włosy, oczy, wyraz twarzy i te
delikatne rumieńce. Miała niepohamowaną ochotę aby ściągnąć mu okulary i
wpatrywać się w te zadziwiające, magiczne oczy budzące tyle wspomnień już
nawet wyciągała rękę, ale nagle ją
zatrzymała po czym przeczesała nią sobie włosy. Bolały ją żebra, kręgosłup tył
głowy i czoło. Nie miała wątpliwości, że będzie miała bardzo interesujące
siniaki, ale jak na razie nie przejmowała się tym.
- Naprawdę nie trzeba, Ia.. Harry
–spojrzała jeszcze raz w jego oczy-
Możesz już iść tam gdzie tak bardzo się śpieszyłeś- uśmiechnęła się
delikatnie po czym ominęła chłopaka i znowu zaczęła iść w górę schodów.
- Vivienne! W ogóle to gdzie
idziesz?- zawołał za nią chłopak oh te gryfiaki… zero
powściągliwości…czegokolwiek, ale mimo wszystko w Jego wykonaniu było to
urocze. Idiotko on nie wróci to tylko bardzo podobny do niego chłopak… To nie
On…
- Na wieżę astronomiczną..-chwila
zastanowienia- Tylko mam problem z jej znalezieniem…
-Pomogę Ci!- powiedział ochoczo
chłopak biegnąc za nią powoli- Oczywiście jeśli chcesz…- dodał ponownie
oblewając się rumieńcem. Pomyślałby kto Chłopiec-Który-Przeżył taki wstydliwy…
-Dobrze- odparła dziewczyna i
wspólnie zaczęli iść w stronę wieży astronomicznej.
**
Harry czuł się jak idiota. Ta cała sytuacja,
„niesforny” upadek na Girardet te rumieńce… Cholera! Czy on zawsze musiał się
rumienić w najmniej odpowiednich chwilach? Zgubił Malfoya, który na pewno coś
planuje… Zapewne jest śmierciożercą… Znika na całe dnie z mapy Huncwotów nie
wiadomo gdzie się podziewa. Może on- Harry naprawdę trochę przesadza…a tak
naprawdę jeszcze nawet nie zaczął się rok szkolny… Jednak jak można myśleć o
zajęciach i nauce gdy Voldemort hula sobie bezkarnie po świecie zabijając coraz
więcej osób, a Malfoy… coś kombinuje.
Chłopak spojrzał kątem oka na dziewczynę.
Wpatrywała się w gwiazdy z zamyśleniem. Nie zabroniła mu koło siebie usiąść,
ale też nie zachęciła do tego aby jej towarzyszył.Czuł się niezręcznie, nie
wiedział czy na pewno może tu być, siedzieć koło niej i patrzeć w gwiazdy…
Teraz jak o tym pomyślał to już naprawdę nie był pewny czy to właściwe… Z Ronem
i Hermioną nigdy nie patrzyli się razem w gwiazdy… tak robiły pary. Tu nie
chodziło o to, że mu się podobała… to nie było tak jak z Cho… Owszem urzekł go
jej wygląd, ale bardziej ta aura tajemniczości i jakiejś ukrytej tragedii, która
cały czas złowieszczo „unosiła się nad dziewczyną”. Nie odpychało go to, wręcz
przeciwnie… zachęcało.
- Vivienne… Jak Ci się podoba dom
w którym jesteś?- zapytał Potter z lekkim grymasem na twarzy, prawie już
zapomniał, że tiara przydzieliła ją do tak znienawidzonego przez niego domu.
- Nie potrafię jeszcze stwierdzić
czy mi się tam podoba. Poznałam kilka osób i nawet niektóre polubiłam, o
większości nie mam jeszcze wyrobionej opinii, a jednej nie lubię.- powiedziała
unosząc kąciki ust w subtelnym uśmiechu.
- Kogo nie lubisz? To znaczy nie
musisz mówić…- zmieszał się chłopak.
- Pansy Parkinson. Nie wiem o co
jej chodzi, ale chyba ma spore kompleksy… Cały czas lata za takim blondynem o
specyficznym imieniu…
- Za Malfoyem. Poznałaś go już?
- Wtedy w pociągu. Dzisiaj go
tylko widziałam jak gdzieś się śpieszył ze swoimi gorylami…
- Śpieszył się… a nie wiesz mniej
więcej o której to było?- białowłosa spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Jakieś dwie godziny temu… nawet
więcej, a co szpiegujesz go?- zielonooki spuścił wzrok.
-Powiedzmy, że wolę zachować
czujność.
-Taaa… słyszałam o tym, że się
nienawidzicie… Swoją drogą ciekawa historia.- nie miała pojęcia dlaczego tyle
mówiła. To stanowczo za wiele słów… Jeszcze przed chwilą pragnęła samotności, a
teraz miała nadzieję, że on będzie z nią siedział przez cały czas.
- O widzę, że ślizgoni również plotkują- chłopak zaśmiał
się cicho.
- Na pewno nie tak jak Wy…
gryfiaku- Vi zawtórowała mu cichym
śmiechem po czym nagle przestała… Harry popatrzył w jej oczy w których, o
dziwo! Widać było zaskoczenie.
-
Powiedziałem coś nie tak..? –zapytał z obawą.
-Nie… po prostu ja… już tak dawno
się nie śmiałam..-odwzajemniła jego spojrzenie powoli zanurzając się w tej
zieleni… Przypominając sobie oczy, nos, usta, włosy, uszy Iana… Największej
miłości jej życia… Od dziecka łączyła ich tak szczególna więź, która trwała do
samego końca… do tego pustego spojrzenia martwych oczu gdy wisiał martwy… więź która mimo tego, że został
zamordowany w bestialski sposób nadal trwała gdzieś głęboko w niej… w miejscu w
którym powinno być serce.
- Zostaw go ty bydlaku!!!! Ian…!!
– białowłosa dziewczyna w obszarpanej sukience, zlepiona krwią krzyczała, a z
jej oczy płynęły łzy. Była przywiązana do krzesła na wprost niej na ścianie
zapięty w łańcuchy wisiał czarnowłosy chłopak o niezwykle zielonych oczach,
jego ciało było całe pocięte…ubrania właściwie już nie miał… krew lała się z
jego głębokich ran jednak on nie krzyczał, nie płakał o wiele bardziej wolał
być torturowany niż patrzeć jak ta bestia, ten potwór znęca się nad jego
siostrą.
- Zamknij się dziwko! – wrzasnął
oprawca- wysoki mężczyzna z długimi brązowymi włosami związanymi rzemieniem- Bo
zaraz zajmę się Tobą!
-Zajmij się! Dręcz mnie! Jego
zostaw! On nic Ci nie zrobił! Odpierdol się od mojego brata !!!- wysoki
mężczyzna odwrócił się, na jego dużych, mięsistych ustach pojawił się szeroki,
nieludzki uśmiech zaczął iść w stronę dziewczyny.
-Nie… błagam…- z ust wiszącego straceńca wydobył się cichy, świszczący
szept… każde słowo sprawiało mu widoczny ból- zostaw ją … Ty… wielka…przebrzydła…kupo
gówna! Zostaw ją i chodź do mnie…przecież lubisz się ze mną bawić…
- Twój braciszek ma niewyparzony jęzor… jak zawsze zresztą… może mu go
utniemy…?- mężczyzna podszedł do niewielkiego drewnianego stoliczka stojącego w
rogu drewnianej szopy. Podniósł z niej ubrudzony krwią skalpel po czym zaczął
zbliżać się do chłopaka. Dziewczyna zaczęła histerycznie płakać, błagając o to
aby zrobił to jej- nie jemu… Przeklinała go, ale on nie reagował. Ian nie miał
nawet siły aby zamknąć otwarte przez oprawcę usta, poczuł tylko jego palce na
swoim języku, a chwilę później nieludzki, straszliwy ból… Z jego ust wydobył
się bezgłośny krzyk, a krew wylewała się obficie… Patrzył na nią tymi oczyma koloru avady z
których uciekało życie…
- Daj mu eliksir!! Przecież on umrze!!!Daj mu go!!! – krzyczała, darła
się ile sił w płucach. Panika zawładnęła nią tak jak jeszcze nigdy! Co wieczór
któreś z nich było o krok od śmierci, ale bestia zawsze dawała eliksir teraz …
było już za późno. Patrzyła w te cudowne oczy i widziała jak powoli gasną… patrzyła
na jego usta, które wypowiedziały słowa…tak
dobrze wiedziała, że właśnie to chciał jej powiedzieć, wiedziała o tym jeszcze
zanim otworzył usta, które poruszały się bezgłośnie.
- Kocham Cię Vi… - Oczy zrobiły się puste, a głowa chłopaka opadła
jeszcze niżej.
- NIEEEEEEEEEE !
- Vi.. nic Ci nie jest? – zapytał chłopak patrząc na mieniące się w świetle księżyca łzy wylewające się powoli z oczu dziewczyny. Nie odpowiedziała. Wpatrywała się w księżyc z zaciśniętymi w cienką kreską ustami. Spojrzała w jego oczy po czym wtuliła się w niego, objął ją delikatnie…
-Wszystko będzie dobrze-
powiedział spokojnie chwilę później usłyszał ledwo słyszalny szept wydobywający
się z ust białowłosej znieruchomiał słysząc słowa wyrzucane z taką nienawiścią
i bólem.
- Oh Ian…
będzie gdy odetnę temu bydlakowi każdą
część ciała, każdy członek… Każę mu zjeść własnego fiuta… zabiję go…
*****
Zostałam nominowana do the Liebster Blog Award przez Helenę Bonham Carter ( bardzo dziękuję!).
1.Jak zaczęła się Twoja przygoda
z Harrym Potterem?
Od obejrzenia pierwszej części w kinie z
wycieczką szkolną, a potem książki…oczekiwanie na nowe części… przekręty żeby
przeczytać wcześniej… Długa historia J
2.Ulubiona postać z HP?
Kiedyś napisałabym, że Draco Malfoy, ale mimo
wszystko był zbyt wielkim napuszonym du*****. Mimo, że go uwielbiam to
tchórzostwem przerósł.. wszystkich. Ciężka decyzja, ale po dłuższym
zastanowieniu… Severus Snape, Syriusz lub Bella… zbyt ciężki wybór.
3.Ostatnia piosenka,której
słuchałaś?
Within Temptation- Angels
4.Kto jest Twoją inspiracją?
Sid Vicious.
5.Ulubiony film/serial?
Uuuu…. To jest bardzo ciężka decyzja. Powiem od razu, że mam wiele
ulubionych filmów więc może…
Hooligans.Serial… Once upon a time.
6.Jaką aktorkę/aktora cenisz? Za
co?
Mam 3 ulubionych aktorów, a może nawet 4… ale
cóż może dam Helene Bonham Carter. Przede wszystkim za rolę w podziemnym kręgu
i za to, że wyróżnia się na tle innych aktorek.
7.Opisz siebie w trzech słowach.
Niezdecydowana, szczera, wredna.
8.Którą cześć HP lubisz
najbardziej i dlaczego?
Nie wiem czy chodzi o film czy książkę. Generalnie
nie cierpię filmów z HP bo są żałośnie okrojone… jeżeli film to druga część 7
części, a książka… to ciężki wybór wszystkie znam na pamięć i uwielbiam, ale
może… 4 .
9.Lubisz aktorkę Helenę Bonham
Carter?
Tak , jest świetna!
10.Ile masz lat?
W październiku 21.
11.Co sądzisz o Syriuszu
Blacku i Bellatrix Lestrange?
Bardzo lubię Syriusza i rozpaczałam okrutnie
gdy zmarł w piątej części. Bella jest irytująca, ale mimo wszystko również
bardzo interesująca… Najwierniejsza Mrocznemu Panu…
-Niestety nie nominuję nikogo bo po 1 nie znam
tyle blogów, a po 2 nie mam czasu…może kiedyś. Nie wiem kiedy kolejna notka bo
troszkę mi czasu zajmuje napisanie ich (są dosyć długie ). Pozdrawiam.
Hej, chciałam poinformować o nowym, 12 rozdziale na http://deidre-williams.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli jeszcze jesteś zainteresowana, to zapraszam na nowy rozdział: http://can-escape.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńciekawe opowiadanie Naprawdę :-]
OdpowiedzUsuńhttp://hogwartitsmylife.blogspot.com/
Witaj :) Dziękuję ci bardzo serdecznie za poinformowanie mnie o nowym rozdziale :) Przepraszam jednak że tyle czasu nie komentowałam, ale nie miałam czasu nawet przeczytać rozdziału :) Mam nadzieje, że mi wybaczysz :)
OdpowiedzUsuńPrzejdę teraz do rozdziału :) jest bardzo dobry, świetnie napisany :) Nic dodać nic ująć :) bardzo podoba mi się postać Vi :) Nie spodziewałam się, że Ian to jej brat.. myślałam bardziej, że to jej chłopak. Tak wnioskowałam z poprzednich rozdziałów, ale miałam zaskoczenie i bardzo dobrze, bo nie lubię przewidywalnych opowiadań i twoje właśnie takie nie jest :) :) Ciekawi mnie to czy Harry będzie dla Vi właśnie jak brat czy będzie między nimi coś więcej :)
Czekam więc na nowy rozdział :)
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam :)
Na malfoy-znaczy-problem pojawił się nowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńHej :) Po pierwsze, dziękuję za komentarz na moim blogu [sigyn-ostergaard.blogspot.com]! Po drugie, zapraszałaś do siebie, więc jestem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko. Zapowiada się ciekawie, naprawdę. Vivienne wydaje się ciekawą postacią. Bardzo jestem ciekawa dalszego rozwoju sprawy, no i bardzo zaciekawiła mnie kwestia, kto taki był oprawcą jej brata? (Swoją drogą, cały czas byłam przekonana, że Vi straciła ukochanego... Wyobraź sobie, jakie było moje zdziwienie, gdy nagle patrzę, a tu: brat.) Nie przepadam za Malfoyem, nie przepadam za Zabinim, ale moim zdaniem u Ciebie są dokładnie tacy, jak być powinni. Bardzo podobają mi się też ślizgońskie współlokatorki Vi - lubię przełamywanie stereotypu okrutnych/tępych i nadętych Ślizgonów i to również Ci się tu udało. Ogólnie, kupuję Twoje opowiadanie i na pewno będę zaglądać. Czy mogłabym prosić Cię o ewentualne poinformowanie o nowym rozdziale? Oczywiście rozumiem, jeśli nie znajdziesz czasu (sama mam z tym ogromny problem), ale jeśli by Ci się udało to byłabym niezmiernie wdzięczna :)
Pozdrawiam!
Freyja
Jeśli masz chwilkę czasu, to chciałabym serdecznie zaprosić na nowy rozdział na sigyn-ostergaard.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i muszę przyznać, źe mnie zaciekawiłaś. Byłam pewna, źe Vi straciła chłopaka a tu bam. Jestem bardzo ciekawa jak ro się wszystko dalej potoczy. Napewno będę zaglądała. Dziekuję za skomentowanie mojego bloga (nic-nie-jest-takie-jakie-sie-wydaje.blogspot.com). Napewno będę tu zaglądać i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ryann Black
Kiedy nowy rozdział kochana? :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia :P Jak na razie nadal na wakacjach jestem i mimo, że powinnam mieć dużo czasu to ... jakoś ciągle mi go brakuje :P ale myślę, że za niedługo zacznę pisanie ;)
Usuń