Imię i nazwisko postaci zostało
zmienione bo Angela ani trochę mi nie pasowało do francuski(bohaterka nazywa
się teraz Vivienne Girardet) po za tym to nowa historia więc należy jej się
powiew tzw świeżości. Następny rozdział pojawi się NAJPRAWDOPODOBNIEJ w połowie
września z powodu mojego wyjazdu do Niemiec(który nastąpi w nieokreślonym
terminie jednak wątpię czy zdążę dodać nowy rozdział), ale bądźcie pewni, że na
pewno go dodam wtedy również rozpocznę poszukiwania bety. P.S początkowe
rozdziały zawsze są trochę nudne więc proszę o cierpliwość
**
Pociąg zatrzymał się na stacji, a
z pociągu zaczęli „wylewać się” uczniowie Hogwartu. Ginny, Harry, Ron,
Hermiona, Neville, Luna oraz ich nowa towarzyszka szli w stronę Hagrida -
którego wysokość dorównywała dwóm dojrzałym mężczyzną.
- My pojedziemy powozami, a Ty
przez wzgląd na to, że jesteś, że tak to ujmę nieoficjalnym pierwszoroczniakiem
popłyniesz z resztą łódką- powiedziała Hermiona, uśmiechając się do Viviene,
która pokiwała tylko głową i ruszyła w stronę półolbrzyma.
- Dziwne, no nie? Nie słyszałem, żeby coś
takiego jak przyjęcie jakiegoś ucznia z
innej szkoły i to jeszcze na szósty rok zdarzyło się kiedykolwiek w naszej
szkole- powiedział zamyślony Ron.
- Nie wiem, ale ona jest jakaś
dziwna- odparła brązowowłosa.
-Co masz na myśli?
- Taka nierzeczywista… Nie, nie
chodzi mi już nawet o jej wygląd – prychnęła dziewczyna widząc jak rudowłosy
teatralnie przewraca oczami – ma w sobie coś takiego…
-Smutnego? – wtrącił się Neville
.
-
Nawet nie to… Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale nie podoba mi.
- Mówisz o niej jakby była jakąś
wredną ślizgonką – stwierdził Ron- przecież ona Ci nic nie zrobiła; jest po
prostu smutna, może ktoś z jej rodziny zginął tragicznie… Oh, wybacz mi Harry-
powiedział zmieszany Ron.
- Co? – Potter wyrwał się z
zamyślenia- Co mówiłeś?
-
Rozmawialiśmy o tej dziewczynie, o Vivienne- rzuciła Hermiona –co o niej
myślisz?
- Wydaje się być w porządku-
powiedział gryfon. Obecnie w jego głowie kotłowało się wiele różnych myśli
właśnie o tej jasnowłosej istocie. Tymczasem on wypowiedział najbardziej
ograniczone zdanie jakie mógł.
Chodziło o jej oczy. Wydawały się
być puste, pozbawione jakichkolwiek emocji. Podobno oczy są oknami duszy. Jeżeli
tak to na Merlina co się stało z jej duszą?
Harry nawet nie zauważył, że są już nieopodal
powozów. Cały czas zastanawiał się nad tym
jak wyglądało wcześniej życie Vivienne… czy spotkało ją coś złego?
Strasznego? A może po prostu taką zgrywała, to była część spektaklu, próba
zwrócenia na siebie uwagi? Nie miał pojęcia o co chodzi ani dlaczego tak go to
zaaferowało… chociaż właściwie to dobrze, nie musiał myśleć o Syriuszu- swoim
ojcu chrzestnym. Wsiadł do powozu za Ronem, Hermioną i Ginny.
- Jak myślicie do jakiego domu
trafi?- zapytała Weasley przeczesując palcami swoje długie miedziane włosy
swoją drogą była bardzo ładna, Harry musiał to przyznać.
-Mam nadzieję, że do Gryffindoru-
powiedział Ron na co Hermiona rzuciła mu gniewne spojrzenie.
-Tobie tylko jedno w głowie!
Chodzi o to, że to przyjaciółka Flegmy?- rudowłosy wybałuszył oczy na dziewczynę,
a jego uszy poczerwieniały.
-Nie! Po prostu uważam, że fajnie
by było jakby była w naszym domu, wydaje się być ciekawa- bąknął.
- Ja myślę, że to będzie
Slytherin- powiedziała Hermiona z zamyśleniem.
- Nie przesadzaj…- przerwał jej Potter- przecież była miła wcale nie taka napuszona
jak to ślizgoni mają w zwyczaju… już prędzej stwierdziłbym, że to Ravenclaw na
pewno jest inteligentna…
- Teraz to Ty przesadzasz Harry,
uroda i inteligencja rzadko kiedy idą w parze…
- No właśnie nie każdy jest taki
jak Hermiona- Ginny wyszczerzyła się do dziewczyny.
-Nie o to mi chodziło…- Granger zaczerwieniła się lekko.
-Po co te domysły już prawie
jesteśmy… Zobaczymy na ceremonii przydziału- stwierdził brunet. Nie było sensu
kontynuować tej dyskusji w końcu powozy już zwalniały co oznaczało, że za
moment będą wysiadać.
Powozy zatrzymały się, a uczniowie zaczęli
szybko podążać w stronę zamku, wygłodniali i nieco zziębnięci nie mogli już się
doczekać uczty powitalnej na której było tyle wyśmienitych potraw.
**
Vivienne Girardet z gracją i wrodzonym wdziękiem wysiadła z łódki i idąc
na samym końcu pochodu pierwszoroczniaków podziwiała Hogwart. Zamek wyglądał
przepięknie oczywiście nie tak jak jej dawna szkoła, ale nie był też tak
paskudny jak to o nim zawsze mówiła Fleur. Tak, Fleur aż głupio było się
przyznać, ale Vi naprawdę bardzo za nią tęskniła tym bardziej teraz gdy była w
całkowicie nowym miejscu w którym nie było żadnej znajomej twarzy. Szkoda, że
jej życie potoczyło się tak, a nie inaczej, że ten psychopata, morderca obrał sobie za cel
akurat ją… Gdyby nie to co wydarzyło się w ubiegłym roku nadal miałaby zgodną
rodzinę, przyjaciół i jego… Jej promyk szczęścia, nadziei obecnie leżący w
kosztownej, białej trumnie… zimny, nie żywy… Już nigdy w życiu nie usłyszy od
Niego ani słowa… kompletnie nic… została tylko pustka… i chęć zemsty, która
pewnego dnia zostanie zaspokojona.
Rozmyślając o tym co było i o tym co musi się stać białowłosa nawet nie
wiedziała w jaki sposób znalazła się już w Wielkiej Sali Hogwartu ustawiona w
równym rzędzie z innymi uczniami czekającymi na przydział. Tiara już śpiewała
swoją pieśń o zjednoczeniu, wspólnej walce, odrodzeniu lorda Voldemorta, ale
dziewczyna nie słuchała spoglądała na stół profesorski , na czarnowłosego
mężczyznę z haczykowatym nosem… Znała go … tylko nie wiedziała skąd… Ich oczy
spotkały się na chwilę, wpatrywał się w nią z zamyśleniem zupełnie jakby się zastanawiał gdzie się spotkali.Nagle jego
źrenice rozszerzyły się, a przez twarz przebiegł cień; strachu? Zrozumienia?
Odwrócił szybko wzrok, ona również stwierdziwszy, że będzie miała dużo czasu
aby przypomnieć sobie tego człowieka. Spojrzała na stoły domów, na uczniów w
nich zasiadających, większość patrzyła się na nią. No tak, rzeczywiście, w
końcu była najwyższa w tym tłumie dzieciaków. Spojrzała na Harre’go , Rona i
Hermionę nie była pewna czy chce być w ich domu. Wydawali się mili, ale zbyt
wścibscy, a ona nie miała zamiaru dzielić się swoim sekretem z kimkolwiek,
podobnie jak nie czuła potrzeby zawierania przyjaźni bo po co jej to było… Nie
potrafiłaby znowu dzielić się z kimś swoimi smutkami i radościami, była
samotna, przeklęta i nikt już nigdy tego
nie zmieni. Jej życie skończyło się w ubiegłym roku, umarła mimo, że posiadała
ciało, które jest jej potrzebne tylko do dokonania krwawej, bolesnej zemsty.
-Girardet Vivienne! GIRARDET
VIVIENNE!- dziewczyna otrząsnęła się z
zamyślenia i weszła na środek Sali
zajmując miejsce na samotnym krześle.
Wyglądająca na surową profesorka założyła jej na głowę stary, wyświechtany
kapelusz.
- Co my tutaj mamy; niebywała
inteligencja, odwaga, spryt… To wszystko jej tutaj w Twojej głowie. Bardzo
uzdolniona, potrzeba wykazania się, ale i zdobycia przyjaciół gotowych na
wszystko.
Nie mam takiej potrzeby, nie potrzebuje tego.
Tak Ci się tylko wydaje moja
Droga… Jednak przede mną nic się nie ukryje. Mogłabym przydzielić Cię wszędzie
; do Ravenclawu bo posiadasz zadziwiającą inteligencję, do Hufflepuffu bo jesteś zdolna i na pewno znazlazłabyś tam
mnóstwo przyjaciół, do Gryffindoru ponieważ tkwi w Tobie duża odwaga i
umiejętność poświęcenia niemalże wszystkiego, ale… ja już wybrałam nie wiem czy
ten wybór jest dobry, ale myślę, że tak… Ten dom pomoże Ci osiągnąć cele, które
sobie obrałaś najlepiej spośród wszystkich…
-SLYTHERIN!!!- tiara została ściągnięta z głowy dziewczyny. Vivienne podniosła się i ruszyła
do stołu z którego rozlegały się oklaski. Jakaś ciemnowłosa dziewczyna niechętnie odsunęła się w bok.
-Witaj w Slytherinie. Cieszę się,
że jesteś w naszym domu- powiedział
brunet o ciemnej karnacji i ładnych, dużych ciemnozielonych oczach.
Spojrzała na niego, a raczej w jego oczy… te oczy… przypominały jej kogoś,
miejsce w którym powinno już od dawna nie być serca skurczyło się boleśnie.
- Też jestem zadowolona-
powiedziała mimowolnie tonąc w tej zieleni, zupełnie jak ten Potter… ten kolor…
oczy koloru avady dochodziły do niej jakieś nie mające sensu urywki zdań
wypowiadane przez dyrektora.
- A teraz wsuwajcie! – powiedział Albus Dumbledore, a stoły natychmiast
ugięły się od nadmiaru jedzenia.
-Blaise przestań umizgiwać się do
nowej, przecież masz już kobietę- powiedziała ta ciemnowłosa dziewczyna patrząc
z nieukrywaną niechęcią na „nową”.
-
Przestań Pansy i zajmij się własnymi sprawami- odburknął chłopak.
Patrzył jeszcze chwilę na Girardet po czym zajął się nakładaniem na swój talerz
różnych smakowicie wyglądających przysmaków.
Białowłosa rozejrzała się ostatni raz po Sali
napotykając spojrzenie Złotego Dziecka Gryffindoru , rudowłosego i Hermiony
pomachali do niej nieznacznie na co odpowiedziała im delikatnym uśmiechem.
- To chyba jakieś żarty-
powiedziała mopsowata dziewczyna patrząc ze złośliwym uśmieszkiem na Vivienne –
Jesteś w Slytherinie, nie możesz zadawać się ze szlamą, zdrajcą krwi i
Bliznowatym…
- Pozwól, że to ja osądzę z kim
wolę przebywać. Obecnie przegrywasz tą batalię, jesteś żałosna…- odparła
spokojnie dziewczyna patrząc na gniew odmalowujący się na twarzy przemądrzałej
ślizgonki.
-Draco! Słyszałeś co ona do mnie
powiedziała? Jakbym jeszcze chciała się z nią zadawać… Ja żałosna? Draco,
powiedz coś…- Girardet spojrzała na chłopaka siedzącego obok Pansy widziała go
już w pociągu, patrzył na nią z zamyśleniem.
- Daj spokój Pans…Zajmij się
jedzeniem- mopsowata rzuciła białowłosej ostatnie wściekłe spojrzenie „ jeszcze
zobaczymy” po czym zajęła się posłusznie jedzeniem, Vivienne również zajęła się
swoim talerzem już dawno nie jadła tak znakomitych potraw.
**
- To jest pokój wspólny, a tam znajdują się dormitoria dziewczyn i
chłopaków- powiedział Malfoy do pierwszoroczniaków po wejściu do urządzonego w dobrym smaku
dużego pokoju, a raczej komnaty na środku, której znajdowały się duża skórzana
kanapa i kilka foteli, na ścianach
wisiały przeróżne obrazy z niezbyt przychylnie wyglądającymi
czarodziejami, a z sufitu zwisał pokaźny
żyrandol rozświetlając całą komnatę
nieco przygaszonym światłem.- Ty Vivienne, ze względu na to, że jesteś na
szóstym roku nie będziesz miała sypialni z pierwszoroczniakami tylko z Twoim
przedziałem wiekowym.
- Będę z ostatnią klasą?-zapytała
unosząc brew.
-Nie, z osobami będącymi na
szóstym roku.
- Dobrze, mogę iść do sypialni?
-Tak, Pansy pokaże Ci gdzie
będzie Twój pokój…
-Za mną…- rzuciła dziewczyna po
czym przeszła przez drzwi na których widniał połyskujący zielenią napis
„Dormitoria Dziewczyn” . Viviene ruszyła za nią. Zatrzymały się przy dużych
drzwiach z napisem „Sypialnia szóstego roku”- To jest Twój pokój.- rzuciła po
czym po prostu odeszła. Vivienne otworzyła drzwi. W komnacie znajdowało się
pięć łóżek z jasno zielonym delikatnym baldachimem rozpostartym nad każdym z
nich, przy czterech stały dziewczyny,
które wpatrywały się w Girardet z zainteresowaniem. Dziewczyna weszła do
pokoju, zamknęła za sobą drzwi i podeszła do łóżka przy którym były jej kufry .
- Hej, jestem Laryssa Nicolson-
przedstawiła się jej ładna, brązowowłosa dziewczyna z dużymi oczyma w kolorze czekolady.
-Vivienne Girardet, miło mi –
odpowiedziała jasnowłosa podając jej rękę.
- A to Selena Stevanson-
kontynuowała Laryssa pokazując na typowe
stereotypowe dziewcze z blond włosami i niebieskimi oczętami oraz słodkim
uśmiechem- Sylwia Klimczak jest Polką jednakże doskonale operuje angielskim –
średniego wzrostu brunetka z miłym uśmiechem pomachała do Angie, dziewczyna
uśmiechnęła się do niej- Natasha Ty…
-Pozwól, że sama się przedstawię
Lar. Mam język, potrafię mówić-
powiedziała rudowłosa dziewczyna zbliżając się do Vivienne z lekkim
uśmiechem- Wybacz… Ona lubi robić wszystko za Nas… Mnie osobiście bardzo to
drażni. To, że jestem z Rosji nie znaczy, że mam jakieś problemy z mówieniem.
My Rosjanie nie tylko w piciu mocnych trunków jesteśmy dobrzy – powiedziała i
puściła oczko do białowłosej. Była bardzo atrakcyjną- na swój sposób
kobietą- Natasha Tyszkowa, miło mi Cię
poznać im nas tu więcej tym lepiej… Pewnie mopsowata Parkinson Cię
przyprowadziła
-Tak, ona…
-Jak wrażenia? Milutka no nie?
-Myślę, że za mną nie przepada- dziewczyny
parsknęły śmiechem.
-Nie martw się ona za nikim nie
przepada. Może z wyjątkiem swojego Dracusia, który tak naprawdę ma ją gdzieś.
- Jest wiecznie o niego
zazdrosna- wtrąciła Laryssa
-Taaa… udaje taką co to nic nie
wie o licznych kochankach panicza Malfoya- do dyskusji dołączyła Sylvia.
-Przestańcie wcale nie jest taka
zła…- bąknęła Selena.
- Tak na pewno. Pamiętam jak
rzuciła na Ciebie zaklęcie przez które rechotałaś jak pospolita ropucha zamiast
mówić po ludzku, a dlaczego…? Bo byłaś z naszym paniczykiem na szczęście masz
nas… Odpłaciłyśmy jej z nawiązką- rzuciła Natasha uśmiechając się wrednie.
- No tak, byłam, ale szybko mu
się znudziłam… a szkoda bo naprawdę coś do niego czułam- stwierdziła cicho ze
smutną miną. Vivienne musiała przyznać, że chyba jak żyje nie widziała słodszej istoty niż Selena. Wydawała się taka
niewinna i głupiutka.
-Niech nie zmylą Cię pozory, Selena wcale nie jest jedną z tych
idiotycznych blondynek z których mugole stroją sobie żarty… Gdyby była na pewno
nie trafiłaby do Slytherinu- powiedziała rudowłosa zupełnie jakby czytała w
myślach ViVienne- Chociaż i tak miała sporo szczęścia, że spotkała mnie i
Larryse- Vi słyszała, że slizgoni są napuszeni, niemili i beznadziejni
tymczasem poznane przez nią osoby
całkowicie zaprzeczały wizji ślizgońskich nadzianych dzieciaków.
Usiadła na swoim łóżku; było
bardzo miękkie. Zarówno poduszka jak i kołdra były zielone ze srebrnym wężem na
środku.
- A na jakie zajęcia będziesz
uczęszczać? Bo nie jestem pewna czy Wy też mieliście SUMY?-zapytała
brązowowłosa Sylvia patrząc z zainteresowaniem na Vi.
- Nie, u nas są na szóstym roku,
ale w wakacje zaliczyłam je pod okiem Dumbledore i komisji egzaminacyjnej.
Zrobili dla mnie wyjątek- tak, wygląda na to, że wszyscy robili dla niej miłe,
wyjątkowe rzeczy, których normalnie nie mogliby zrobić dla nikogo innego- Moje przedmioty to…
transmutacja, zielarstwo, numerologia, obrona przed czarną magią, eliksiry,
zaklęcia i opieka nad magicznymi stworzeniami.
-Naprawdę? To świetnie! Wszyscy
się ze mnie śmiali, że wybrałam opiekę i że nie będę miała z kim chodzić teraz
wreszcie mam z kim- powiedziała zadowolona Selena przeczesując palcami swoje
blond włosy, o dziwo nikt nie zadał pytania dotyczącego powodu tych wyjątkowych
okoliczności.
-Nie przesadzaj przecież ja też
się zapisałam bo stwierdziłam, że nie zostawię Cię samą z Hagridem jeszcze
pożarłoby Cię jakieś stworzenie i co wtedy…- stwierdziła Natasha.
-
Dobrze, że jutro sobota bo naprawdę nie mam najmniejszej ochoty iść na
lekcje. Po weekendzie owszem- stwierdziła Laryssa wpatrując się w swój plan
lekcji Vivienne również wyjęła z kufra swój plan i zaczęła dokładnie mu się
przyglądać.
-Vi.. Mogę tak się do Ciebie
zwracać? Bo pełne imię jest trochę za długie- Białowłosa skinęła głową na znak,
że zgadza się na propozycję- Przeważnie wszyscy od czwartego roku wzwyż
spędzają noc po rozpoczęciu roku w pokoju wspólnym na piciu ognistej
przeszmuglowanej z domu czy kremowego piwa, ale my raczej mamy gdzieś ten
obyczaj bo nigdy nie ma tam nikogo z kim chciałybyśmy pogadać. Panuje tam
snobistyczna atmosfera, a panienki umizgują się tylko do naszych ślizgońskich
bożków typu mój kuzyn Blaise, Malfoy, Nathaniel brat Seleny. Dlatego my zawsze
wypijamy kilka toaścików w dormitorium bo tu nikt nam nie przeszkodzi. Może
napijesz się z nami?- zapytała Laryssa wpatrując się w Vi ze szczerym
uśmiechem. Natasha już wyciągała miód pitny z torby, a Sylvia grzebała w torbie
najprawdopodobniej za jakimiś szklankami.
-Myślę,
że tak- odparła Girardet. Tego nie spodziewała się w ogóle… Dlaczego nawet gdy
była nieprzystępna i niezbyt rozmowna przyciągała do siebie ludzi? Dlaczego
zawsze Ci ludzie o dziwo chcieli z nią obcować? Cóż… każda normalna młoda
czarodziejka cieszyłaby się z tego tym bardziej, że dziewczyny były naprawdę
miłe i widać było, że posiadały bardzo interesujące charaktery, ale Vivienne
myślała inaczej jednakże co miała zrobić? Pokazać im wulgarny gest i wyjść?
Mimo wszystko była dobrze wychowana i przeważnie traktowała ludzi tak jak oni
ją traktują więc uśmiechnęła się tylko do swoich myśli i przypuszczeń na temat
charakterków dziewcząt, wzięła do ręki szklankę napełnioną bursztynowym płynem
i upiła sporego łyka myśląc o tym, że nieangażowanie się w życie szkolne i
odtrącanie ludzi będzie trudniejsze niż wcześniej myślała.
Niesamowicie dobre jest twoje opowiadanie :) mam chęć czytać je całymi dniami :) Idealnie wpasowałaś tutaj bohaterkę, w świat Harrego Pottera, gdy wydawałoby się że każdy ma swoje miejsce i nie potrzeba nowych bohaterów. Wszystko jest takie doskonałe i tak świetnie napisane :) Bardzo mi się podoba. Mogłabym opowiadanie komplementować w nieskończoność. Dodam jeszcze, że fabuła cholernie bardzo mnie wciągnęła i mimo, że to dopiero drugi rozdział ja chcę już więcej. Historia Vi bardzo mnie ciekawi. Szkoda, że straciła chłopaka :( to musi być straszne.. Wgl zastanawiam się dokładniej co takie się stało że ona tak się zamknęła w sobie. To na pewno ma związek z prologiem, wspomniane było coś o psychopacie. On pewnie się znęcał nad nią, ale dlaczego?
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać nowego rozdziału :)
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję za tak miłe słowa :) Poprawiają humor:) To dlaczego się znęcał wyjdzie kiedyś na pewno :) Nie mogę zdradzić na początku bo to by psuło cały sens opowiadania, a co do tego, że straciła chłopaka... To niekoniecznie musiał być jej chłopak :) Niestety nie jetem pewna czy nowy rozdział pojawi się szybko jak wyjasniłam na początku rozdziału :(
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać tego nowego rozdziału :) Będę cierpliwie na niego czekać :)
UsuńRozumiem właśnie, że nie możesz wszystkiego zdradzić, bo fabułę by to zepsuło :)
Zgodnie z Twoją prośbą powiadamiam Cię o nowym (11) rozdziale na www.deidre-williams.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście zapraszam do "Obserwatorów", ale jeśli wolisz taką formę to oczywiście będę Cię powiadamiać, nie ma sprawy ;P
Tymczasem pozdrawiam cieplutko! ;)
http://wspolnaprzyslosc.blogspot.com/2013/07/rozdzia-71.html
OdpowiedzUsuńInformuję o nowym rozdziale. Wspomniałabym coś odnośnie Twojego wpisu, ale niestety nie mam pojęcia o czym piszesz. Dopiero odzyskałam Internet i jestem odrobinę nieogarnięta.
Ale Twoje opowiadanie wydaje się ciekawe i muszę je przeczytać ;3 Tylko jutro, bo dzisiaj już padam na twarz. Pozdrawiam <3
Oh połowa września... no dobrze. Jak mus to mus. Zacznę od tego, że zdziwiłam się z wyboru Tiary, już myślałam, że to bedzie Gryffindor a tu proszę jaka niespodzianka. Dobrze, że Viv znalazła inne koleżanki oprócz Parkinson, która jak widać chyba za nią nie przepada.
OdpowiedzUsuńInna sprawa - bardzo spodobały mi się te międzynarodowe wstawki. Dziewczyny z Polski i Rosjii, o tym jeszcze nie czytałam.
Daj znać kiedy wrócisz do opowiadania, w międzyczasie ewentualnie zerknij do mnie jeśli cię to zaciekawi malfoy-issue.blogspot.com
Pozdrawiam i miłego wyjazdu ;)
Teraz już wiem,dlaczego kazałaś pisać mi długie rozdziały.Ale nie każdy ma do tego talent(mówię o sobie).Moje przeczucie nie myliło - Slytherin.Coś mi nie pasowało w tej dziewczynie.Przeczytałam prolog i pierwszy rozdział w mgnieniu oka.Nasz mopsik nie przepada za Viv - cudne imię<3 Dziewczyna z Polski i Rosji,dość orginalne.J.K.Rowling pisała,że do Hogwaru chodzą dzieci z Wielkiej Brytanii,ale komu zaszkodzi trochę orginalności? Wspaniały rozdział.Informuję Cię o nowej notce na uwaga-na-sterowalne-sliwki.blogspot.com,bo oto prosiłaś.Przepraszam,że tak długo trwało to pisanie zaledwie jednego rozdziału,ale dla mnie jest dość długi i po prostu bardzo się starałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego wyjazdu,
Helenaist(oh xD Jak się podpisałam)
Helenaist...
Zostałaś nominowana przez ze mnie do The Liebster Blog Award :) Szczegóły na uwaga-na-sterowalne-sliwki.blogspot.com
OdpowiedzUsuń