PERSPEKTYWA VIVIENNE
Na świecie całkowicie zapanowała już jesień,
wiał zimny wiatr, a na drzewach było coraz mniej liści; deszcz padał
systematycznie wpędzając większość uczniów Hogwartu w nieco depresyjny nastrój.
Gdy byłam mała często wyobrażałam
ją sobie jako piękną młodą kobietę z długimi, prostymi, rudymi włosami, masą
piegów na twarzy i szerokim uśmiechem. Kobieta była wysoka i przemierzała świat
w zwiewnej sukience zrobionej z żółtych liści i tych koloru rdzy; na głowie
miała wianek z kasztanów. Szła i po
drodze zrywała z drzew liście; niebo płakało
zawsze w tym miejscu gdzie aktualnie była bo tak cieszyło się z jej przyjścia,
a jednocześnie rozpaczało nad tym, że po niej nadejdzie sroga Królowa Lodu, ale
Jesień uspakajała niebiosa cały czas uśmiechając się lub śmiejąc głośno i
wyjątkowo szczerze.
Ot, taka dziecięca fantazja, obecnie
scharakteryzowałabym ją jako niedołężną babcię podpierającą się na lasce, która
przemierza kresy świata aby wszystkim popsuć humor. Tak, wiem to też dziecinna
wizja, ale ciekawe jak inni ją sobie wyobrażają i czy w ogóle myślą o tym
czasami… Zauważają i roztrząsają to
dlaczego, liście spadają z drzew czy
przechodzą obojętnie? Myślę, że momentami takie właśnie przemyślenia są dobre.
Mnie osobiście uspakajają. Wpędzają w melancholijny nastrój dzięki, któremu
mogę na spokojnie przemyśleć tak wiele spraw; postawić przed sobą pomniejsze
cele, które pomogą w wypełnieniu tego głównego, priorytetowego.
Ostatnio gdy rozmawiałam z Harrym poruszyłam z
nim temat Fleur; okazuje się, że dziewczyna pamięta o mnie i najprawdopodobniej
w lecie będzie jej ślub z rudowłosym Billem Weasleyem. Tyle lat przyjaźni, a
później zjawił się ten typek i właściwie odebrał mi przyjaciółkę od której i
tak oddaliłam się po tym jak byłam więziona przez Harrisona. Stwierdziłam,
że skoro nadal, czasami o mnie myśli to
może warto byłoby ją zaangażować w pomoc, w końcu sama nie poradzę sobie. Jeśli
dalej tak pójdzie to nigdy gnojka nie odnajdę. W czasie dzisiejszego
trzygodzinnego okienka między zaklęciami, a opieką nad magicznymi stworzeniami
napisałam i wysłałam list do Delaceour o tym aby zrobiła co może aby dowiedzieć
się gdzie on przebywa. Tak, ona znała tą historię… właściwie była jedyną osobą,
która poznała wszystkie jej szczegóły. Natasha również ją poznała, ale zbyt
bolesne było przypominanie sobie tego wszystkiego co zaszło więc ograniczyłam
mój opis do minimum. Ruda obiecała, że
mi pomoże, ale szczerze wątpię aby czegokolwiek się dowiedziała; w końcu nie
sądzę aby Potwór przebywał w Rosji. Zastanawiam się kiedy przyjdzie odpowiedź;
jutro, pojutrze, a może w poniedziałek, środę czy za tydzień w czwartek? Siedzę
teraz w Pokoju Wspólnym z dziwnie smutną Larrysą i zamyśloną Natashą- Selena i
Sylvia mają astronomię. W PW jest niewiele osób; w kącie Sali siedzi Parkinson
szepcząc coś zawzięcie do jakiś dziewczyn z czwartego roku, które co chwila
zerkają w Naszą stronę, próbuję wyczytać coś z ich twarzy, ale nie widzę jak na
razie żadnych widocznych emocji; właściwie i tak mnie to nie interesuje; Pansy
Parkinson od początku czuje do mnie niechęć, a ja wiem, że chodzi o Panicza,
który nie interesuje się nią w najmniejszym stopniu. Uważam, że dziewczyna jest
bardzo ładna, ale za często robi mopsowatą minę i jest stanowczo zbyt złośliwa
i natarczywa. Pewnie dlatego nie odpowiada
Draconowi, ale to też nie bardzo zajmuje moje myśli… Patrzę na Laryssę w
szkolnej szacie i na jej zatroskany wyraz twarzy; chcę zapytać, ale nie wiem
czy powinnam… Niektórymi problemami ludzie nie lubią dzielić się z innymi tak wynika z moich autopsji, ale z drugiej
strony to moja przyjaciółka. Zwykle to Natasha zadaje pytania i żąda
odpowiedzi, ale dzisiaj wydaje się odcięta od świata rzeczywistego.
-Larysso- usłyszałam swój cichy głos, spojrzałam
na nią- Czy coś nie tak?- dziewczyna popatrzyła na mnie ze zdziwieniem po czym
uśmiechnęła się lekko.
- Tak, myślę, że wszystko w porządku-
odrzekła. Jestem pewna, że minęła się z prawdą, ale rozumiem, nie chce o tym
rozmawiać.
- Kłamiesz. – Natasha odezwała się tak
nagle, że przez chwilę myślałam, że to ja wypowiedziałam to słowo- Uwierz, że
jeżeli Viv zapytała Cię czy wszystko OK to musisz wyglądać naprawdę bardzo
przygnębiająco, ale czekałam aż w końcu powiesz, przyznasz się co Cię gryzie, w
końcu przyjaźnimy się…
- To nie tak Nat…
- A jak? Czyżby znowu chodziło o
Nathaniela?
- Tak i nie.- odparła zdawkowo
brązowowłosa, poprawiając niesforny kosmyk, który opadł jej na twarz.
- Teraz to mnie już naprawdę
zainteresowałaś… Opowiadaj o co chodzi- Parkinson i dziewczyny z którymi
prowadziła ożywioną rozmowę wybuchły śmiechem, patrząc się na nas. Zaskoczyło
mnie to… czyżby wiedziały co się stało z Lar? Nicolson spojrzała szybko na
mopsowatą i jej niewielkie stadko.
- Chodźmy do dormitorium to Wam opowiem-
mruknęła cicho, niechętnie podnosząc się z wygodnej kanapy. Ja i Nat również
wstałyśmy i podążyłyśmy za nią. Parkinson zmierzyła Larrysę z pogardą.
- Na co się gapisz Mopsie?- warknęła
Ruda.
- Na dziewczynę, która obraża Dom Salazara
Slytherina- odrzekła z paskudnym uśmiechem na ustach Pansy. Zaczęłam wyczuwać
kłopoty i miałam nadzieję, że zakochana do nieprzytomności w Malfoyu dziewczyna
nie ma pojęcia o sprawie, o której właśnie w tej chwili myślałam… sprawie
dotyczącej pewnego rudowłosego Gryfona i
ciemnowłosej brunetki.
- Czym niby go obraża? Przecież nie ma
takiej twarzy jak Twoja…- mimowolnie zaśmiałam się. Tyszkowa zawsze potrafiła
komuś dogryźć, była mistrzynią tzw. Ciętej riposty. Parkinson skrzywiła się z
niesmakiem, ale po chwili ja jej ustach znowu pojawił się podejrzany uśmieszek.
- Larryso… widzę, że nie podzieliłaś ze
swoimi przyjaciółeczkami nowinkami z Twoich miłosnych podbojów… nie dziwię się,
też bym się wstydziła gdybym spotykała się z …
- Dziewczyny chodźcie- przerwała jej
Lar- a Ty Pans zamknij się i zajmij
własnymi sprawami. Sama potrafię mówić i na pewno się nie wstydzę- odwróciła
się i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do dormitoriów; szybko poszłyśmy za nią.
Natasha patrzyła na mnie z wręcz „krzyczącym” pytaniem „ Co jest grane do
jasnej cholery!?” wymalowanym na twarzy, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.
Wpadłyśmy do Naszego pokoju po czym usiadłyśmy w trójkę na moim łóżku. W pokoju
panował wyjątkowy chaos- walające się wszędzie ubrania; wszelakiego rodzaju;
ba, gdzieś wśród tych rzeczy leżała nawet jasnoniebieska męska koszula…tylko co
ona tu robiła. Tego nie wiedziałam i nawet wiedzieć nie chciałam. Cały ten
bałagan był pewnie przez to, że teraz
każda z Nas miała na głowie mnóstwo swoich spraw; jak nauka, nauka, nauka,
zadania, randki, obmyślanie różnorakich planów i wymyślanie sytuacji, które
nigdy się nie zdarzą jak również (z tego co zauważyłam) sprowadzanie facetów do
wspólnego pokoju lub… kolekcjonowanie męskich koszul; sama nie wiedziałam,
która opcja bardziej by mnie zdziwiła.
- Muszę się Wam do czegoś przyznać-
bąknęła niepewnie Laryssa- prawda jest taka, że już od dawna chciałam Wam o tym
powiedzieć, ale nie wiedziałam jak. Bałam się Waszej reakcji- w tym momencie spojrzała
z obawą na Natashę- tego co sobie o mnie pomyślicie…
- Mówże, bo nie wytrzymam tego napięcia,
Mała! – powiedziała Tyszkowa patrząc z nadzieją na dziewczynę.
-Mała?
Chyba masz dziś całkiem dobry humor- Nat skarciła Lar wzrokiem, ta
zarumieniła się (!) lekko- Ok… spotykam się z kimś…- usta Natashy otwarły się
lekko, a ja…? Ja wiedziałam już o kogo chodzi- z kimś z innego domu… z
Gryffindoru.
- Ojej… co Was tak do nich ciągnie…? Na
pewno nie jest gorszy niż Chłopiec-Który- Przeżył- Larrysa zaczerwieniła się
jeszcze bardziej gdy usłyszała słowa przyjaciółki- Nie no jakby to był Weasley
to by dopiero było- Lar skamieniała, spojrzałam na Tyszkową z karcącym wyrazem
twarzy, a ona wytrzeszczyła na mnie oczy- …Weasley?
-Tak- odparła cicho Laryssa i spuściła
wzrok żeby zaraz podnieść głowę i spojrzeć wyzywająco w oczy rudowłosej- Jest dowcipny, miły i wie co to dobre
zachowanie. Nie wstydzę się tego, że się z nim spotykam. Bardziej przeszkadza
mi to, że bez przerwy porównuję go z Nathanielem…- jęknęła, a my o prostu
objęłyśmy ją delikatnie.
- Zawsze tak jest po związku, w którym
mocno się kogoś kochało, a Ty czułaś do niego ogromne uczucie z tego co
słyszałam i zauważyłam- powiedziałam, gładząc ją po włosach- Chciałabyś z nim
znowu być?
- Nie. Za bardzo mnie zranił, ale nadal
coś mnie do niego przyciąga… Co wieczór gdy zamykam oczy widzę jego twarz- tak!
Wiem, że to sentymentalne i głupie, ale to prawda… a Ron… jest dla mnie kimś
wyjątkowym. Tylko… Irytuje mnie to, że spotykamy się w tajemnicy.
- Więc pieprz to. Pieprz całą tajemnicę! Jeżeli pragniesz z nim być to
życzę Wam powodzenia z całego serca, wiem co to nieszczęśliwa miłość… aa
właśnie… kochasz go?- Nat spojrzała na Laryssę,a na jej ustach pojawił się
delikatny uśmiech, ledwo dostrzegalny.
- Myślę, że powoli się w nim zakochuję,
ale stopniowo… Boję się zaufać ponownie komukolwiek.
-Rozumiemy Cię kochanie- stwierdziła
Ruda- cieszę się, że nam to powiedziałaś, ale następnym razem informuj nas o
takich sprawach wcześniej. Przyjaciółki powinny mówić sobie o wszystkim.-
Poczułam wyrzuty sumienia… Miałam ochotę zrzucić z siebie ten cholerny ciężar
już do końca, w końcu Laryssa była podobnie jak Natasha wyjątkową osobą dla
mnie… Po za tym jest z Anglii, a teraz kiedy już wiem czego pragnę i co jest
moim celem muszę zrobić wszystko aby dopiąć swego. Muszę być szczera z osobami
dla mnie najbliższymi.
- A ja zdradzę Wam w końcu mój sekret,
opowiem wszystko po kolei… - powiedziałam na głos, łapiąc je za dłonie i
delikatnie je ściskając. Podróż to przeszłości w celu polepszenia
teraźniejszości, a przede wszystkim przyszłości; czas zacząć.
**
Spróbowałam z perspektywy Vivienne… nie wiem
czy dobrze mi to wyszło. Generalnie taki ten rozdział trochę dziwny, ale to
przez to, że pisałam go trochę na siłę. Teraz nie mam w ogóle czasu na nic.
Oczywiście mam nadzieję, że wena nadejdzie, bo chciałabym aby kolejny rozdział
pojawił się NIE po miesiącu i aby był lepszy niż ten. Cóż… zobaczymy. Trzymajcie kciuki J 15 mam
egzamin zawodowy praktyczny (poprawa) z asystenta os. Niepeł. A 13 generalnie
pierwszy kolos..za niedługo kolejna sesja, za to też możecie je trzymać J Pozdrawiam
i mam nadzieję, że święta i przywitanie
nowego roku było udane.
Proszę bardzo - wchodzę, żeby Ci dać znać o nowym rozdziale, patrzę: a tu nowy u Ciebie :D To mówię nie ma na co czekać, skoro i tak olałam dzisiaj szkołę to z chęcią przeznaczę ten czas na Twój rozdział :D
OdpowiedzUsuńWięc tak: moim zdaniem narracja pierwszoosobowa ogóle jest lepsza. Wiadomo, co kto lubi, ale w ten sposób łatwiej pisać o uczuciach bohaterów. I moim zdaniem Tobie też lepiej poszła ta pierwszoosobowa, chociaż trzecioosobowa też była bardzo dobra; prawda jest jednak taka, że każdą postać należałoby rozpatrzeć indywidualnie, bo ja osobiście trochę żałuję że o każdej postaci pisze w pierwszej osobie, ale nie chcę już nic zmieniać w trakcie pisania, szczególnie że napisałam masę rozdziałów do przodu. W każdym razie moim zdaniem u Ciebie poszło to bardzo ładnie :)
W ogóle okropnie podobają mi się rozmyślania Vivienne - to naprawdę ładnie pokazuje jej nietuzinkową wrażliwość, a przynajmniej tak Ci wyszła w tym rozdziale i tym bardziej, że tak sie nieładnie wyrażę, dało mi to po mordzie, zważywszy na jej przeszłość - to aż serce boli, że taką wrażliwą osobę spotkało coś tak okropnego.
Potem: Liczę bardzo na pojawienie się Fleur. Ja ją osobiście bardzo lubię i uważam, że w wielu opowiadaniach jest niedoceniana, także tu kolejny plus :D
Z resztą, bardzo mi się podoba nazywanie Harritsona Potworem i to z wielkiej litery. Ładnie podkreślona nienawiść i lęk, bez niepotrzebnych, niedelikatnych słów.
Rozmowa dziewczyn jak wyszła to do końca nie powiem, bo ja na takie tematy nigdy z nikim nie rozmawiam, tylko duszę swoje problemy sercowe w sobie, ale nic mi nie zgrzytnęło, raczej wyglądało naturalnie, więc również tu powiem, że mi się podobało.
I w ogóle ktoś w końcu docenia Rona! Jego też bardzo lubię, a z niewiadomych powodów masa ludzi za nim nie przepada. Cieszę się, że Ty tez po nim nie jedziesz <3 No chyba że wszystko jeszcze przed nami?
No i Viv w końcu zebrała się, by zwierzyć się dziewczynom. To na pewno będzie trudna rozmowa. Okropnie mi jej szkoda, naprawdę - przedstawiasz całą tę sprawę bardziej jako krzywdę na duchu niż ciele i bardzo dobrze, bo ja naprawdę nie lubię, gdy robi się odwrotnie: bo przecież ból minie, rany można wyleczyć, ale wspomnienia zostają na zawsze.
Rozdział był w porządku, nie widać, że był pisany na siłę, poważnie. Mnie się bardzo podobało :)
No cóż, widzę że nie masz lekko. Życzę więc powodzenia na egzaminach w takim razie, a poza tym to wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
I zapraszam do mnie na trzynastkę :)
Pozdrawiam
Freyja
Bardzo fajny rozdział. Wszystko ładnie ze sobą grało i w ogóle jakoś tak fajnie. Jeśli chodzi o pierwszoosobówkę to sądzę, że poszła Ci bardzo dobrze. Cieszę się, że Vi w końcu zdecydowała się opowiedzieć o swoim problemie dziewczyną, może teraz będzie jej łatwiej. Zaciekawiło mnie również pojawienie się Fleur. Czy spotkamy się z nią jeszcze w późniejszych czy to tylko takie wspomnienie?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam gorąco i życze powodzenia na egzaminach
~ Ryann Black
Cześć! Nominowałam Cię do Liebster Award! :*
OdpowiedzUsuńwww.mademoiselle-cassie.blogspot.com