Młody Malfoy ostatni raz przeglądnął się w
lustrze uśmiechając się lekko do swojego odbicia. Miał na sobie satynową, nieco
rozpiętą koszulę, czarne spodnie z kieszeniami, które nie były ani zbyt luźne
ani zbyt obcisłe, po prostu pasowały idealnie. Swoje jasne włosy ułożył w
delikatny nieład, oczywiście nie taki jak prezentowało Złote Dziecko
Gryffindoru. O nie! Włosy Malfoya to ciągle włosy Malfoya i nawet nad nieładem
należy popracować aby wyglądał nonszalancko. W końcu urodzenie do czegoś
zobowiązuje. Dracon rozejrzał się po swoim jak zwykle czystym pokoju, zarzucił
na siebie czarną marynarkę po czym wyszedł z dormitorium; przeszedł przez Pokój
Wspólny ignorując wołanie Parkinson, wypowiedział hasło po czym opuścił Dom
Slytherinu. Szedł powoli lochami zastanawiając się nad tym co zdarzy się
dzisiejszego wieczoru.
- Towarzystwo pijanych męczy gdy jest się trzeźwym- Draco zrównał się z
dziewczyną od razu gdy odeszła od towarzystwa; stwierdził, że nie ma ochoty na słuchanie podpitej Natashy i
Nathaniela.
-Dziwi mnie, że żaden nauczyciel nie zwraca na to uwagi.
- Zwracają, ale w niedzielę
przeważnie nie patrolują korytarzy czy błoni… Idziesz do dormitorium?- zapytał
gdy stali już przed drzwiami wejściowymi.
-Tak, chcę być sama- mruknęła kładąc dłoń na klamce, blondyn spojrzał
jej w oczy.
- Rozumiem. Mam dzisiaj taki sam dzień. Tylko przemyślenia, nic
więcej…- popatrzyła na niego uśmiechając się lekko. - Myślę, że w końcu razem
pomilczymy- oparł się o drzwi z delikatnym uśmiechem.
- Nie wiem dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy- rzuciła nie puszczając
klamki.
- Szczerze? Sam nie wiem… - to była prawda. Na początku myślał, że chodzi o rozgryzienie
Jej, teraz jego celem było poznanie jej tajemnicy, ale czy rzeczywiście tylko
to miał na myśli? Kiedy zobaczył ją wtedy na boisku z Potterem poczuł nieznane
sobie ukłucie w klatce piersiowej, a zarazem irytację od tej pory myślał o niej
coraz częściej. Czy Jasmine miała rację
wyrzucając z siebie te wszystkie brutalne słowa, które sprowadzały się
tylko do tego, że Draco fascynuje się Girardet ponieważ jeszcze jej nie zdobył?
- Dobrze, Draco.- nie przypuszczał, że jeszcze się odezwie.-Możemy
pomilczeć. Będę dzisiaj wieczorem nad jeziorem… Nie podam Ci dokładnej godziny,
ale często tu przychodzę i siedzę obok tego starego dębu, tylko z drugiej
strony, tam przynajmniej nikt mi nie przeszkadza.
-Myślałem, że częściej chodzisz na wieżę astronomiczną- te słowa
wyrwały się z jego ust zanim zdążył przemyśleć ich całkowity sens; obrzuciła go
zimnym spojrzeniem po czym… uśmiechnęła się?
- Panicz tak mało o mnie wie, że zaczyna to być coraz bardziej
żałosne.- powiedziała cicho przez cały czas się uśmiechając. Nacisnęła dłonią
klamkę, drzwi otworzyły się, a ona tak po prostu przez nie przeszła zostawiając
go z plątaniną nieskładnych myśli w głowie i niejasnym przeczuciem, że dzisiaj
wieczorem jeszcze ją zobaczy.
-Draaacooo!- był już prawie przy drzwiach wyjściowych na błonia gdy
usłyszał gruby głos Goyl’a. Odwrócił się szybko. W jego stronę biegła zadyszana
dziewczynka, na oko z pierwszego roku z dwoma mysimi kucykami.
-Co się stało?- zapytał lekko
zaniepokojony. Crabbe’a i Goyl’e mieli dziś stać przed wejściem do Pokoju
Życzeń i obserwować kto będzie tam wchodził. Musiał się dowiedzieć ilu uczniów
o nim wie bo zdarzały mu się pewne problemy z dostaniem się tam. Nie rozumiał jednak dlaczego jeden z jego
goryli opuścił stanowisko i w dodatku go
szukał. Dziewczynka dobiegła do Dracona z trudnością łapiąc oddech.
- Staliśmy tam z Crabbaem cały
dzień. Ona wie. Jasmine… Jasmine Fox węszy… Potter też…
-Co Ty opowiadasz?- zapytał
ściszając głos i rozglądając się dookoła, ale nikogo nie zauważył.
-
Ta puchonka po tym jak opuściłeś Pokój Życzeń jeszcze długo tam
siedziała. Jak wyszła to długo patrzyła się na tą ścianę. Potem zauważyła nas i
poszła sobie… ale później znów przylazła nawet coś do nas zagadała to
uciekliśmy- Draco przewrócił oczyma, cholerne
głąby- pomyślał patrząc z irytacją na dziewczynę- ale pamiętając, że
kazałeś nam tam stać, wróciliśmy minął jakiś czas i pojawił się Potter… Chodził
koło tej ściany, patrzył w miejsce gdzie pojawiają się drzwi. On wie…
- Mam rozumieć, że przybiegłeś
tu, wykrzykując moje imię tylko w takiej sprawie? Potter nigdy nie zrozumie o
co chodzi! Nie zgadnie co ma powiedzieć aby drzwi mu się otworzyły pokazując to
co mi, a nawet jeśli… to ten cholerny Bliznowaty nie domyśli się co ja tam
robię! –syknął, mierząc pogardliwym spojrzeniem dziewczynę, która spuściła
wzrok obserwując z zaciekawieniem swoje stopy- A co do Jasmine… Nie możecie
piszczeć i uciekać za każdym razem gdy ktoś coś do Was powie! To jest
podejrzane! Ani stać cały dzień w tym samym miejscu! Ona od początku wie, że ja coś robię, ale nie
wie co… Nie udało jej się nigdy tego ze mnie wyciągnąć. Nie wiem dlaczego teraz
zaczyna coraz bardziej się tym interesować- może
chce się zemścić?- Idioto! Biegnij do łazienki, eliksir przestaje działać!-
warknął, patrząc jak twarz dziewczyny coraz bardziej się zaokrągla, Goyle
zasłonił się rękami po czym szybko wbiegł na schody.
- Nawet małe dziewczynki przez
ciebie płaczą, Malfoy?- cholera… Wieprzlej. Jak zawsze musiał się napatoczyć w
najmniej odpowiednim momencie. Dzisiaj już drugi raz. Ten dzień naprawdę nie
należał do udanych. Draco powoli odwrócił się na pięcie patrząc na rudowłosego
Gryfona, Pottera, i Granger, którzy weszli właśnie do zamku.
- Za to żadna nie zapłakałaby z
Twojego powodu. Widziałeś się kiedyś w lustrze? – nie wytrzymał, musiał to
powiedzieć był zły na Fox, Crabbae, Goyla i misję, o której na chwilę zdążył
zapomnieć. Twarz Weasleya od razu zaczerwieniła się, a Malfoyowi od razu
poprawił się nieco humor. Uśmiechnął się złośliwie.
-Daj spokój Ron. Chodźmy-
mruknęła Hermiona popychając nieco swojego przyjaciela aby ruszył się z
miejsca.
- Tleniony Dupek!- krzyknął Ronald,
a blondyn tylko zaśmiał się cicho mijając Wspaniałą Trójkę i wychodząc na
błonia, które o tej porze wydawały się opustoszałe. Skierował się w stronę dębu
obchodząc go, ale nie zauważył
Vievienne.
Właściwie to co on tu do cholery robił? Czego
oczekiwał? Miał misję, a ta dziewczyna i tak umrze prędzej czy później. On
jeszcze mógł walczyć o honor i życie
swojej rodziny. Nad nią wisiała groźba śmierci. Zaciągnąć ją do łóżka? Nie, to
nie był szczyt jego marzeń. Tak naprawdę w ogóle tego nie oczekiwał. Nie
pragnął jej. Przyciągała go, ale w inny sposób… niezrozumiały. Spojrzał na
niebo na którym nie widać było dziś żadnej gwiazdy. Pokręcił głową. Wzbierał w
nim coraz większy gniew. Jego dzisiejsze
przygotowywanie się do wyjścia, beztroska… tymczasem jego ojciec dalej
gnije w więzieniu, a matka pewnie odchodzi od zmysłów tymczasem Czarny Pan
cieszy się bo pewnie wie, że jest bezradny. Nie da mu tej satysfakcji. Nigdy!
Ruszył z powrotem w stronę Zamku z zamiarem udania się do Pokoju Życzeń i
siedzenia tam tak długo aż czegoś nie wymyśli. Dla dobra ojca, matki i reszty
swojej rodziny, ale także… dla siebie. Poczuł, że na kogoś wpada, upadł na ziemię.
-Uważaj jak chodzisz- warknął,
podnosząc się ze złością.
- To Ty powinieneś uważać gdzie
idziesz- odpowiedziała białowłosa dziewczyna szybko wstając z wilgotnego
podłoża.
-Może i masz rację, ale teraz to
nie jest ważne. Wybacz za to co zrobiłem, ale zamyśliłem się.
- Mnie też to spotkało. Jesteś
bardzo niecierpliwy skoro już idziesz- patrzyła na niego tymi swoimi dużymi,
pustymi oczyma. Ileż on by dał by wiedzieć co chodzi jej po głowie; jakie są
jej myśli, marzenia, przeszłość? Czy przyzwyczaiła się do teraźniejszości czy
nadal żyje przeszłością, a może to przyszłość trzyma ją przy życiu? Tylko co z
jej przyszłością? Nad jej głową wisi kosa. Śmierć pod postacią Jamesa Harrisona
czeka tylko na odpowiedni moment aby zagarnąć ją z tego świata. Cholera! Znowu
to samo
- Nie o to chodzi. Zapomniałem po
prostu o tym co obecnie liczy się w moim życiu. O moim priorytecie- popatrzył w
jej oczy i zobaczył … błysk.
- Nie można zapominać o takich
rzeczach. Ja nie zapominam tylko czasami po prostu mniej o nich myślę, ale masz
rację. Tylko, że… utknęłam w martwym punkcie.
- Najgorzej jest z niego ruszyć,
ale jak już się to uda…- dlaczego nadal z nią rozmawia, tego nie wiedział, ale
ze sposobu w jaki mówiła do niego wynikało, że jest w podobnej sytuacji do
jego, nie jest w stanie nic zrobić aby posunąć się na przód.
- Róbmy więc to co do nas należy
paniczu. Nie zapominajmy co jest najważniejsze i do czego wcześniej dążyliśmy.
Nie pozwólmy naszym umysłom na zapomnienie o przeszłości, ale myślmy też o
teraźniejszości i wyobrażajmy sobie przyszłość. Przyszłość, w której wszystko
będzie tak jak chcemy; o ile się przyłożymy i tą drugą… niechcianą, mroczną…-
chłopak wzdrygnął się. Vivienne Girardet miała w sobie coś przerażającego.
Teraz gdy patrzył na nią, na jej twarz; nie widział pięknej młodej kobiety
tylko białego, wygłodniałego wilka.
**
Najkrótszy rozdział w historii tego bloga (nie
wliczam prologu), ale musicie mi wybaczyć. Za wszelkie błędy przepraszam. Nadal
nie mam bety, ale żywię jeszcze naiwną nadzieję, że pojawi się pewnego dnia.
Rozdział napisany na szybko bo w 30 minut. Nie, wcale nie jest pisany na odwal
się. Nawet mając godzinę nie napisałabym go inaczej. Właściwie sam się pisał.
Wiem, że cały czas Wam pisze, że akcja się ruszy itd. Itp., ale szczerze
powiedziawszy nie wiem co będzie w kolejnym rozdziale. Dowiem się jak go napiszę. Mam tylko
nadzieję, że będzie dłuższy bo ten naprawdę… Przepraszam za długość, ale kurcze
ileż można ciągnąć jeden dzień. Trzeba ruszyć z miejsca jak to stwierdziła
Vivienne i Draco, pomyśleć o tym co ważne. Dlatego opowiadanie będę kontynuować
bo jest ważną częścią powrotu do dawnej wprawy chociaż szczerze powiedziawszy
poprawy nie widzę. Osobiście. Rozdziały są różne; lepsze, gorsze… nie ma
arcydzieł jak na razie, ale myślę, że to się zmieni. Dla mnie cudem był prolog,
ale jak niedawno go przeczytałam to jakoś stracił magię. Załamałam się tylko,
że tajemniczość historii…to wszystko traci się, że tak powiem… Wydaje mi się,
że wszystko jest zależne od mojego nastroju, a teraz żyję w dosyć dużym stresie
więc może to przez to. Cóż… postaram się aby każdy kolejny rozdział był lepszy
od poprzedniego. Myślę, że taka poprzeczka będzie dobra. Dziękuję, że
czytacie! Aaaa… nie myślcie, że nie
czytam Waszych blogów. Czytam, ale tylko czasami komentuję, chociaż myślę, że
teraz z moją aktywnością jest nieco lepiej niż wcześniej. Pozdrawiam! Do
kolejnego rozdziału.
Bardzo podobał mi się ten rozdział. Był taki spokojny, a jednocześnie nie był nudny. Takie wstawki też są bardzo potrzebne.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o czas to doskonale Cię rozumiem. Sama mam parę pomysłów ale niestety brakuje mi czasu by usiąść i ubrać je w słowa.
Cieszę się, że będziesz kontynuować to opowiadanie bo naprawdę mnie wciągnęło.
A rozdział naprawdę bardzo, bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Był super :)
Pozdrawiam
~ Ryann Black
Kiedyś jak czytałam fanfiki to moją ulubioną męską postacią był Syriusz Black (oczywiście w czasie Hogwartu). Teraz zaś, nie wiem czemu, ale wzdycham do Draco i Scorpiusa. Uwielbiam ich obu!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału Viv jest nadal jedną wielką tajemnicą, ale to dobrze, nie ma nic na tacy. O Draco nic pisać nie będę, bo się nawzdycham zaraz. Rozdział faktycznie krótki, ale wiadomo i takie się zdarzają.
Zapraszam na rozdział szósty na http://sigyn-ostergaard.blogspot.com - będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcesz się wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńA rozdział zaraz przeczytam, tylko roześlę spam :)
Pozdrawiam
Freyja
Dobra, przeczytane.
UsuńJa myślę, że nie masz powodów do narzekania. Rozdział faktycznie krótki, ale to nic. Był ciekawy, a kurczę, potrzebne są czasem takie leniwe rozdziały, serio. Nie ma w tym nic złego.
I wierz mi, że opowiadanie klimatu nie traci. Ja cały czas z taką samą niecierpliwością czekam na spotkanie Jamesa i Vi. Dlatego mam nadzieję, że broń Boże nie porzucisz tej historii, bo nie jest mniej ciekawa niż była. Wiadomo, jest tak jak powiedziałaś - jedne rozdziały są gorsze, inne lepsze, ale to się dzieje u każdego, ale jeśli pisanie sprawia Ci przyjemność, to nie powinnaś się tym przejmować - bo jest okej i ja naprawdę nie znajduję niczego, co mogłabym Ci zarzucić.
Błędy są, jest sporo literówek, ale myślę, że jeśli przeczytasz ten rozdział jeszcze raz, to sama je wyłapiesz. Ja swoje rozdziały właśnie tak sprawdzam i jakoś to idzie :D
Co do samego rozdziału - widzę, że troszkę rozwija się relacja między Vi i Draconem. Co więcej, Jasmine zaczyna węszyć... Coś czuję, że Draco będzie miał z tego tytuły spore kłopoty. Pozostaje mi czekać na dalszy rozwój akcji :)
Jeszcze raz mówię: to dobra historia i dobry rozdział. Nie musisz się o to martwić - tyle w kwestii mojej opinii.
Pozdrawiam serdecznie
Freyja
Nominowałam Cię do Liebster Awards (nie znalazłam nigdzie uwagi, że nie chcesz być nominowana - jeśli przeoczyłam, to przepraszam za kłopot) - szczegóły tutaj: http://sigyn-ostergaard.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na rozdział siódmy na http://sigyn-ostergaard.blogspot.com - będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcesz się wypowiedzieć na jego temat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Freyja
PS. Przepraszam za taką ilość spamu pod tym rozdziałem, ale nie widzę u Ciebie miejsca na spam specjalnie przeznaczonego, więc naprawdę nie wiem gdzie indziej mogłabym to zostawić :C