sobota, 23 listopada 2013

012 Priorytety



 Młody Malfoy ostatni raz przeglądnął się w lustrze uśmiechając się lekko do swojego odbicia. Miał na sobie satynową, nieco rozpiętą koszulę, czarne spodnie z kieszeniami, które nie były ani zbyt luźne ani zbyt obcisłe, po prostu pasowały idealnie. Swoje jasne włosy ułożył w delikatny nieład, oczywiście nie taki jak prezentowało Złote Dziecko Gryffindoru. O nie! Włosy Malfoya to ciągle włosy Malfoya i nawet nad nieładem należy popracować aby wyglądał nonszalancko. W końcu urodzenie do czegoś zobowiązuje. Dracon rozejrzał się po swoim jak zwykle czystym pokoju, zarzucił na siebie czarną marynarkę po czym wyszedł z dormitorium; przeszedł przez Pokój Wspólny ignorując wołanie Parkinson, wypowiedział hasło po czym opuścił Dom Slytherinu. Szedł powoli lochami zastanawiając się nad tym co zdarzy się dzisiejszego wieczoru.
- Towarzystwo pijanych męczy gdy jest się trzeźwym- Draco zrównał się z dziewczyną od razu gdy odeszła od towarzystwa; stwierdził, że  nie ma ochoty na słuchanie podpitej Natashy i Nathaniela.
-Dziwi mnie, że żaden nauczyciel nie zwraca na to uwagi.
- Zwracają, ale  w niedzielę przeważnie nie patrolują korytarzy czy błoni… Idziesz do dormitorium?- zapytał gdy stali już przed drzwiami wejściowymi.
-Tak, chcę być sama- mruknęła kładąc dłoń na klamce, blondyn spojrzał jej w oczy.
- Rozumiem. Mam dzisiaj taki sam dzień. Tylko przemyślenia, nic więcej…- popatrzyła na niego uśmiechając się lekko. - Myślę, że w końcu razem pomilczymy- oparł się o drzwi z delikatnym uśmiechem.
- Nie wiem dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy- rzuciła nie puszczając klamki.
- Szczerze? Sam nie wiem… - to była prawda.  Na początku myślał, że chodzi o rozgryzienie Jej, teraz jego celem było poznanie jej tajemnicy, ale czy rzeczywiście tylko to miał na myśli? Kiedy zobaczył ją wtedy na boisku z Potterem poczuł nieznane sobie ukłucie w klatce piersiowej, a zarazem irytację od tej pory myślał o niej coraz częściej. Czy Jasmine miała rację  wyrzucając z siebie te wszystkie brutalne słowa, które sprowadzały się tylko do tego, że Draco fascynuje się Girardet ponieważ jeszcze jej nie zdobył?
- Dobrze, Draco.- nie przypuszczał, że jeszcze się odezwie.-Możemy pomilczeć. Będę dzisiaj wieczorem nad jeziorem… Nie podam Ci dokładnej godziny, ale często tu przychodzę i siedzę obok tego starego dębu, tylko z drugiej strony, tam przynajmniej nikt mi nie przeszkadza.
-Myślałem, że częściej chodzisz na wieżę astronomiczną- te słowa wyrwały się z jego ust zanim zdążył przemyśleć ich całkowity sens; obrzuciła go zimnym spojrzeniem po czym… uśmiechnęła się?
- Panicz tak mało o mnie wie, że zaczyna to być coraz bardziej żałosne.- powiedziała cicho przez cały czas się uśmiechając. Nacisnęła dłonią klamkę, drzwi otworzyły się, a ona tak po prostu przez nie przeszła zostawiając go z plątaniną nieskładnych myśli w głowie i niejasnym przeczuciem, że dzisiaj wieczorem jeszcze ją zobaczy.
  -Draaacooo!- był już prawie przy drzwiach wyjściowych na błonia gdy usłyszał gruby głos Goyl’a. Odwrócił się szybko. W jego stronę biegła zadyszana dziewczynka, na oko z pierwszego roku z dwoma mysimi kucykami.
-Co się stało?- zapytał lekko zaniepokojony. Crabbe’a i Goyl’e mieli dziś stać przed wejściem do Pokoju Życzeń i obserwować kto będzie tam wchodził. Musiał się dowiedzieć ilu uczniów o nim wie bo zdarzały mu się pewne problemy z dostaniem się tam.  Nie rozumiał jednak dlaczego jeden z jego goryli opuścił stanowisko  i w dodatku go szukał. Dziewczynka dobiegła do Dracona z trudnością łapiąc oddech.
- Staliśmy tam z Crabbaem cały dzień. Ona wie. Jasmine… Jasmine Fox węszy… Potter też…
-Co Ty opowiadasz?- zapytał ściszając głos i rozglądając się dookoła, ale nikogo nie zauważył.
-  Ta puchonka po tym jak opuściłeś Pokój Życzeń jeszcze długo tam siedziała. Jak wyszła to długo patrzyła się na tą ścianę. Potem zauważyła nas i poszła sobie… ale później znów przylazła nawet coś do nas zagadała to uciekliśmy- Draco przewrócił oczyma, cholerne głąby- pomyślał patrząc z irytacją na dziewczynę- ale pamiętając, że kazałeś nam tam stać, wróciliśmy minął jakiś czas i pojawił się Potter… Chodził koło tej ściany, patrzył w miejsce gdzie pojawiają się drzwi. On wie…
- Mam rozumieć, że przybiegłeś tu, wykrzykując moje imię tylko w takiej sprawie? Potter nigdy nie zrozumie o co chodzi! Nie zgadnie co ma powiedzieć aby drzwi mu się otworzyły pokazując to co mi, a nawet jeśli… to ten cholerny Bliznowaty nie domyśli się co ja tam robię! –syknął, mierząc pogardliwym spojrzeniem dziewczynę, która spuściła wzrok obserwując z zaciekawieniem swoje stopy- A co do Jasmine… Nie możecie piszczeć i uciekać za każdym razem gdy ktoś coś do Was powie! To jest podejrzane! Ani stać cały dzień w tym samym miejscu!  Ona od początku wie, że ja coś robię, ale nie wie co… Nie udało jej się nigdy tego ze mnie wyciągnąć. Nie wiem dlaczego teraz zaczyna coraz bardziej się tym interesować- może chce się zemścić?- Idioto! Biegnij do łazienki, eliksir przestaje działać!- warknął, patrząc jak twarz dziewczyny coraz bardziej się zaokrągla, Goyle zasłonił się rękami po czym szybko wbiegł na schody.
- Nawet małe dziewczynki przez ciebie płaczą, Malfoy?- cholera… Wieprzlej. Jak zawsze musiał się napatoczyć w najmniej odpowiednim momencie. Dzisiaj już drugi raz. Ten dzień naprawdę nie należał do udanych. Draco powoli odwrócił się na pięcie patrząc na rudowłosego Gryfona, Pottera, i Granger, którzy weszli właśnie do zamku.
- Za to żadna nie zapłakałaby z Twojego powodu. Widziałeś się kiedyś w lustrze? – nie wytrzymał, musiał to powiedzieć był zły na Fox, Crabbae, Goyla i misję, o której na chwilę zdążył zapomnieć. Twarz Weasleya od razu zaczerwieniła się, a Malfoyowi od razu poprawił się nieco humor. Uśmiechnął się złośliwie.
-Daj spokój Ron. Chodźmy- mruknęła Hermiona popychając nieco swojego przyjaciela aby ruszył się z miejsca.
- Tleniony Dupek!- krzyknął Ronald, a blondyn tylko zaśmiał się cicho mijając Wspaniałą Trójkę i wychodząc na błonia, które o tej porze wydawały się opustoszałe. Skierował się w stronę dębu obchodząc go, ale nie zauważył  Vievienne.
 Właściwie to co on tu do cholery robił? Czego oczekiwał? Miał misję, a ta dziewczyna i tak umrze prędzej czy później. On jeszcze mógł walczyć o  honor i życie swojej rodziny. Nad nią wisiała groźba śmierci. Zaciągnąć ją do łóżka? Nie, to nie był szczyt jego marzeń. Tak naprawdę w ogóle tego nie oczekiwał. Nie pragnął jej. Przyciągała go, ale w inny sposób… niezrozumiały. Spojrzał na niebo na którym nie widać było dziś żadnej gwiazdy. Pokręcił głową. Wzbierał w nim coraz większy gniew. Jego dzisiejsze  przygotowywanie się do wyjścia, beztroska… tymczasem jego ojciec dalej gnije w więzieniu, a matka pewnie odchodzi od zmysłów tymczasem Czarny Pan cieszy się bo pewnie wie, że jest bezradny. Nie da mu tej satysfakcji. Nigdy! Ruszył z powrotem w stronę Zamku z zamiarem udania się do Pokoju Życzeń i siedzenia tam tak długo aż czegoś nie wymyśli. Dla dobra ojca, matki i reszty swojej rodziny, ale także… dla siebie. Poczuł, że na kogoś wpada,  upadł na ziemię.
-Uważaj jak chodzisz- warknął, podnosząc się ze złością.
- To Ty powinieneś uważać gdzie idziesz- odpowiedziała białowłosa dziewczyna szybko wstając z wilgotnego podłoża.
-Może i masz rację, ale teraz to nie jest ważne. Wybacz za to co zrobiłem, ale zamyśliłem się.
- Mnie też to spotkało. Jesteś bardzo niecierpliwy skoro już idziesz- patrzyła na niego tymi swoimi dużymi, pustymi oczyma. Ileż on by dał by wiedzieć co chodzi jej po głowie; jakie są jej myśli, marzenia, przeszłość? Czy przyzwyczaiła się do teraźniejszości czy nadal żyje przeszłością, a może to przyszłość trzyma ją przy życiu? Tylko co z jej przyszłością? Nad jej głową wisi kosa. Śmierć pod postacią Jamesa Harrisona czeka tylko na odpowiedni moment aby zagarnąć ją z tego świata. Cholera! Znowu to samo
- Nie o to chodzi. Zapomniałem po prostu o tym co obecnie liczy się w moim życiu. O moim priorytecie- popatrzył w jej oczy i zobaczył … błysk.
- Nie można zapominać o takich rzeczach. Ja nie zapominam tylko czasami po prostu mniej o nich myślę, ale masz rację. Tylko, że… utknęłam w martwym punkcie.
- Najgorzej jest z niego ruszyć, ale jak już się to uda…- dlaczego nadal z nią rozmawia, tego nie wiedział, ale ze sposobu w jaki mówiła do niego wynikało, że jest w podobnej sytuacji do jego, nie jest w stanie nic zrobić aby posunąć się na przód.
- Róbmy więc to co do nas należy paniczu. Nie zapominajmy co jest najważniejsze i do czego wcześniej dążyliśmy. Nie pozwólmy naszym umysłom na zapomnienie o przeszłości, ale myślmy też o teraźniejszości i wyobrażajmy sobie przyszłość. Przyszłość, w której wszystko będzie tak jak chcemy; o ile się przyłożymy i tą drugą… niechcianą, mroczną…- chłopak wzdrygnął się. Vivienne Girardet miała w sobie coś przerażającego. Teraz gdy patrzył na nią, na jej twarz; nie widział pięknej młodej kobiety tylko białego, wygłodniałego wilka.
**
 Najkrótszy rozdział w historii tego bloga (nie wliczam prologu), ale musicie mi wybaczyć. Za wszelkie błędy przepraszam. Nadal nie mam bety, ale żywię jeszcze naiwną nadzieję, że pojawi się pewnego dnia. Rozdział napisany na szybko bo w 30 minut. Nie, wcale nie jest pisany na odwal się. Nawet mając godzinę nie napisałabym go inaczej. Właściwie sam się pisał. Wiem, że cały czas Wam pisze, że akcja się ruszy itd. Itp., ale szczerze powiedziawszy nie wiem co będzie w kolejnym rozdziale.  Dowiem się jak go napiszę. Mam tylko nadzieję, że będzie dłuższy bo ten naprawdę… Przepraszam za długość, ale kurcze ileż można ciągnąć jeden dzień. Trzeba ruszyć z miejsca jak to stwierdziła Vivienne i Draco, pomyśleć o tym co ważne. Dlatego opowiadanie będę kontynuować bo jest ważną częścią powrotu do dawnej wprawy chociaż szczerze powiedziawszy poprawy nie widzę. Osobiście. Rozdziały są różne; lepsze, gorsze… nie ma arcydzieł jak na razie, ale myślę, że to się zmieni. Dla mnie cudem był prolog, ale jak niedawno go przeczytałam to jakoś stracił magię. Załamałam się tylko, że tajemniczość historii…to wszystko traci się, że tak powiem… Wydaje mi się, że wszystko jest zależne od mojego nastroju, a teraz żyję w dosyć dużym stresie więc może to przez to. Cóż… postaram się aby każdy kolejny rozdział był lepszy od poprzedniego. Myślę, że taka poprzeczka będzie dobra. Dziękuję, że czytacie!  Aaaa… nie myślcie, że nie czytam Waszych blogów. Czytam, ale tylko czasami komentuję, chociaż myślę, że teraz z moją aktywnością jest nieco lepiej niż wcześniej. Pozdrawiam! Do kolejnego rozdziału.

6 komentarzy:

  1. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Był taki spokojny, a jednocześnie nie był nudny. Takie wstawki też są bardzo potrzebne.
    Jeśli chodzi o czas to doskonale Cię rozumiem. Sama mam parę pomysłów ale niestety brakuje mi czasu by usiąść i ubrać je w słowa.
    Cieszę się, że będziesz kontynuować to opowiadanie bo naprawdę mnie wciągnęło.
    A rozdział naprawdę bardzo, bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Był super :)
    Pozdrawiam
    ~ Ryann Black

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś jak czytałam fanfiki to moją ulubioną męską postacią był Syriusz Black (oczywiście w czasie Hogwartu). Teraz zaś, nie wiem czemu, ale wzdycham do Draco i Scorpiusa. Uwielbiam ich obu!
    Co do rozdziału Viv jest nadal jedną wielką tajemnicą, ale to dobrze, nie ma nic na tacy. O Draco nic pisać nie będę, bo się nawzdycham zaraz. Rozdział faktycznie krótki, ale wiadomo i takie się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na rozdział szósty na http://sigyn-ostergaard.blogspot.com - będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcesz się wypowiedzieć :)
    A rozdział zaraz przeczytam, tylko roześlę spam :)
    Pozdrawiam
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, przeczytane.
      Ja myślę, że nie masz powodów do narzekania. Rozdział faktycznie krótki, ale to nic. Był ciekawy, a kurczę, potrzebne są czasem takie leniwe rozdziały, serio. Nie ma w tym nic złego.
      I wierz mi, że opowiadanie klimatu nie traci. Ja cały czas z taką samą niecierpliwością czekam na spotkanie Jamesa i Vi. Dlatego mam nadzieję, że broń Boże nie porzucisz tej historii, bo nie jest mniej ciekawa niż była. Wiadomo, jest tak jak powiedziałaś - jedne rozdziały są gorsze, inne lepsze, ale to się dzieje u każdego, ale jeśli pisanie sprawia Ci przyjemność, to nie powinnaś się tym przejmować - bo jest okej i ja naprawdę nie znajduję niczego, co mogłabym Ci zarzucić.
      Błędy są, jest sporo literówek, ale myślę, że jeśli przeczytasz ten rozdział jeszcze raz, to sama je wyłapiesz. Ja swoje rozdziały właśnie tak sprawdzam i jakoś to idzie :D
      Co do samego rozdziału - widzę, że troszkę rozwija się relacja między Vi i Draconem. Co więcej, Jasmine zaczyna węszyć... Coś czuję, że Draco będzie miał z tego tytuły spore kłopoty. Pozostaje mi czekać na dalszy rozwój akcji :)
      Jeszcze raz mówię: to dobra historia i dobry rozdział. Nie musisz się o to martwić - tyle w kwestii mojej opinii.
      Pozdrawiam serdecznie
      Freyja

      Usuń
  4. Nominowałam Cię do Liebster Awards (nie znalazłam nigdzie uwagi, że nie chcesz być nominowana - jeśli przeoczyłam, to przepraszam za kłopot) - szczegóły tutaj: http://sigyn-ostergaard.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam serdecznie na rozdział siódmy na http://sigyn-ostergaard.blogspot.com - będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcesz się wypowiedzieć na jego temat :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Freyja
    PS. Przepraszam za taką ilość spamu pod tym rozdziałem, ale nie widzę u Ciebie miejsca na spam specjalnie przeznaczonego, więc naprawdę nie wiem gdzie indziej mogłabym to zostawić :C

    OdpowiedzUsuń