piątek, 28 czerwca 2013

001 Podróż do Hogwartu

11 komentarzy:



   Wiał delikatny, jesienny wiatr, cały peron nr 9 i ¾  był zatłoczony uczniami Hogwartu i ich rodzinami, wszyscy rozmawiali, śmiali się - tylko nie ona. Stała na samym końcu peronu w długiej, czarnej lekko prześwitującej sukience bez ramion , w ręku trzymała niedużą ciemną walizkę, patrzyła przed siebie pustym  wzrokiem, tylko co jakiś czas poprawiała swoje długie, falujące zupełnie białe włosy. Jej postać odznaczała się w tym barwnym , głośnym tłumie- emanowała  smutkiem, delikatnością. Nie było przy niej rodziny, ani jednego znajomego  bo jak skoro zupełnie nikogo tu nie znała … ale odpowiadało jej to nie miała ochoty z nikim rozmawia, a tak stojąc na uboczu nie musiała zakładać maski, udawać kogoś kim nie jest. Hogwart… taaak nigdy w nim nie była. Podczas Turnieju Trójmagicznego była jeszcze niepełnoletnia co od razu skreślało ją z listy uczestników, pamiętała jak żegnały się z Fleur , jak życzyła jej powodzenia, wygranej… to ich planowanie co zrobią z taką sumą pieniędzy i jej wegetacja w szkole gdy Delacour nie było przy niej.
Tak, Fleur była jej najlepszą przyjaciółką od dziecka, spędzały razem czas , chodziły po dużych , zadbanych ogrodach Beauxbatons , jadały razem śniadania i kolacje, śmiały się z tych samych rzeczy i płakały przy tych samych książkach, były jak siostry. Później Fleur ukończyła szkołę,  przeprowadziła się do Anglii, poznała jakiegoś Billa i kontakt się urwał, zresztą teraz to nie było ważne.  Liczyło się tylko to, że dzisiaj nie będzie w zadbanej, elitarnej szkole we Francji, że  ludzie na pewno będą zadawać jej pytania, interesować się nią … w końcu coś takiego jak nowa, 17 –letnia uczennica nie zdarza się zbyt często … tym bardziej, że będzie na 6. roku .
  Dziewczyna spojrzała na czerwony pociąg ;  uczniowie wchodzili  do niego, w poszukiwaniu pustych przedziałów, wyprostowała się po czym powoli ,   zaczęła iść w stronę najbliższych drzwi.

    Harry Potter  , Ronald  Weasley i Hermiona Granger  siedzieli razem w przedziale, przedostatni rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa to było cos niezwykłego!  Ostatni tydzień wakacji spędzili wspólnie w Norze na wielu trwających do rana rozmowach; Harry cieszył się, że ma takich przyjaciół,  nie cierpiał już tak bardzo po śmierci Syriusza, wiedział (próbował sobie wmówić), że gdziekolwiek teraz znajduje się jego ojciec chrzestny jest mu tam dobrze  bo wreszcie jest wolny … tak jak zawsze chciał.
- Harry, co o tym myślisz ? – głos Miony wyrwał co z zamyślenia.
- O czym? –zapytał mało inteligentnie.
- O nowym profesorze eliksirów – rzuciła dziewczyna.
- Już Ci mówiłem, jest jakiś dziwny …- stwierdził  znudzony. Od tygodnia dziewczyna niemalże bez przerwy zadawała mu to samo pytanie ileż mógł jej  tłumaczyć, że Slughorn kojarzył mu się z jakimś wielkim rozlazłym ślimakiem, który bez przerwy szuka nowych okazów do swej kolekcji.
- Mówiłeś, ale myślisz , że będzie taki jak Snape ?
- Hermiono! Przestań ! Daj mu spokój , to już naprawdę jest męczące! Tak czy owak będziesz miała u niego same wybitne - mruknął Ron , który również miał już po dziurki w uszach tego tematu.
 -Ronaldzie, nie bądź tego taki pewny , a jeżeli on będzie bardziej wymagający niż profesor Snape? Nie wiem czy dam sobie radę…  przeczytałam cały podręcznik – Ron wywrócił oczyma po czym puścił oczko do Harre’go – i znalazłam tam wiele trudnych przepisów eliksirów… bardzo skomplikowanych to już nie jest zabawa … a co jeśli…- dziewczyna urwała. Drzwi przedziału otworzyły się i stanęła w nich białowłosa dziewczyna o alabastrowej skórze i dużych niebieskich oczach, które spoglądały zimno na ich trójkę. Hermiona pomyślała, że to pomnik, posąg, coś nieżywego , w końcu rzeczy tak idealne i nieludzkie  nie mogą być prawdziwe, ale wtedy czerwone usta posągu otworzyły się.
- Mogę się tu dosiąść ? – zapytała spoglądając na Granger- a ona chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziała co powiedzieć.
- T-ak , oczywiście – powiedział rudowłosy – mamy tu dużo miejsca jak  widać , ale chyba pomyliłaś się . To pociąg do Hogwartu.-   Ronald Weasley zawsze potrafił zachować subtelność. Białowłosa  spojrzała na niego swym lodowatym spojrzeniem przypominającym arktyczny lód po czym na jej nierealnej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- To bardzo dobrze akurat tam się wybieram- stwierdziła krótko zamykając za sobą drzwi i wykładając walizkę na półkę.
- Niemożliwe, a powiedz z jakiego jesteś domu ? – kontynuował mistrz subtelności.
- Jeszcze z żadnego – rzuciła zajmując miejsce przy oknie, naprzeciwko Pottera.
- Niemoż… Auuu! –  chłopak nie dokończył zdania dostał łokciem od Hermiony, która pokręciła tylko głową z zażenowaniem.
-  Tak, wiem, że niemożliwe, ale taka jest prawda, dziś zostanę przydzielona do któregoś z hogwardzkich domów- powiedziała ze smutnym uśmiechem dziewczyna; ten uśmiech sprawił, że wydała się bardziej prawdziwa, taka ludzka… Harry przyglądał  się jej z zamyśleniem jeszcze nigdy nie widział takiej dzie… kobiety  była piękna, a jednocześnie przerażająca, ich spojrzenia spotkały się , odruchowo przygładził włosy , białowłosa odwróciła wzrok.
-   Na który rok? – zapytała rezolutnie Hermiona, odzyskała już zdolność mowy i zżerała ją ciekawość  kim jest ta istota . Pociąg ruszył , krajobraz za oknem zaczął powoli się zmieniać , peronu nie było już widać tylko jakieś polany …
- Na szósty. Co prawda jestem już pełnoletnia, ale musze powtórzyć rok. Powiedzmy, że byłam niedysponowana… - zawiesiła głos,  patrząc na zielone pola za oknem .
- Beauxbotans? – Ron i Harry rzucili Hermionie zdziwione spojrzenie ; jak to się działo, że ona wszystko zawsze wiedziała ?
- Tak, skąd wiesz ?
- Zdradził cię delikatny akcent – powiedziała uśmiechając się do dziewczyny – Ron! Musimy iść do przedziału dla prefektów! Odznaka do czegoś zobowiązuje- Miona wstała pospiesznie , a Ron zrobił to samo – Pa, Harry na pewno tu jeszcze przyjdziemy – powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco- Do zobaczenia… - chciała powiedzieć piękna rzeźbo , ale na szczęście  zrozumiała, że byłoby nie na miejscu.
-Vivienne
- Więc do zobaczenia Vivienne… - powtórzyła gryfonka po czym wraz z rudowłosym gryfonem opuściła przedział.
**
  Harry Potter kątem oka obserwował dziewczynę , jej nieruchome spojrzenie, widoczne zamyślenie i ten smutek emanujący z całej jej niezwykłej postaci. Może jest wilą albo kimś innym, ale na pewno nie jest zwyczajną czarownicą. W pewnym momencie dziewczyna spojrzała na niego ; jej oczy … zupełnie jakby prześwietlała go. Patrzyli tak na siebie przez chwilę, Vivienne już otwierała usta żeby coś powiedzieć, ale w tej chwili drzwi przedziału otworzyły się i niemalże wpadli przez nie ; Ginny, Neville i Luna. Stanęli  zdziwieni w drzwiach patrząc na dziewczynę po czym rozsiedli się w przedziale.
-Vivienne- powiedziała cicho jasnowłosa.
-Ginny- rudowłosa uśmiechnęła się do tej smutnej istoty, która odwzajemniła uśmiech.
- Neville- powiedział nieco przestraszony lekko pucułowaty chłopak.
-Luna – blond włosa dziewczyna wpatrywała się z niemalże otwartymi ustami w Vivienne – Powiedz, jesteś wilą prawda? – pytania Lovegood były równie subtelne jak pytania Rona.
- Nie –  odparła z uśmiechem – skąd ta myśl?
- Tylko wile są takie piękne –powiedziała jakby nigdy nic Luna. Vivienne spojrzała na nią przenikliwie, ale nie odpowiedziała. Kąciki jej ust podniosły się tylko nieznacznie- Nie widziałam Cię nigdy w Hogwarcie, a uwierz, że zauważyłabym – kontynuowała niestrudzenie.
- Powiem więc od razu żeby nie było niejasności. Uczyłam się w Beauxbatons pod okiem Madam Maxime do szóstego roku nauki, który miałam wolny z powodu pewnej niedyspozycji, a teraz przenoszę się do Hogwartu na dokładnie szósty rok.
- Chyba jeszcze nigdy nie widziałem jak przydzielają kogoś pełnoletniego  do jakiegokolwiek domu w Hogwarcie- powiedział lekko zaciekawiony Neville.
- Ja w ogóle nie widziałam żeby przydzielali kogoś starszego niż pierwszoroczniacy – rzuciła Ginny- Jesteś pewna  Vivienne, że to możliwe?
- Tak, rozmawiałam o tym z profesorem Dumbledorem, z którym znała się właściwie cała moja rodzina. Gdy poznał sytuację od razu się zgodził.
-  A program nauczania? Na pewno uczyliście się innych rzeczy niż my w Hogwarcie.
-Tak, ale nie ma tego aż tyle. Mieliśmy wiele podobnych przedmiotów w mojej szkole.
- Na pewno dasz radę – Harry uśmiechnął się do dziewczyny co nie uszło uwadze młodej Weasley.
-Też tak myślę, a powiedzcie mi … o co chodzi z tymi domami ?- Potter już otwierał usta aby odpowiedzieć gdy drzwi przedziału otworzyły po raz kolejny tego dnia i stanął w nich nie kto inny jak Draco Malfoy i jego dwaj goryle ; Crabbe i Goyle.
-BLiznowat…- Malfoy wpatrywał się w jasnowłosą dziewczynę ze zdziwieniem.
 - Czego chcesz Malfoy? – warknęła Ginny – Może potraktować Cię upiorogackiem tak jak Twojego kumpla przed chwilą, co ? – platynowłosy nawet na nią nie spojrzał nadal wpatrywał się w dziewczynę.
-Gryffindor ? – zapytał.
- Nie, nie zostałam jeszcze przydzielona- odpowiedziała dziewczyna. Malfoy tak jakby otrząsnął się z jakiegoś dziwnego transu, ale na jego twarzy widoczny był grymas… zrozumienia?
- Dobra chłopaki idziemy, tym razem damy im spokój mamy ważniejsze sprawy na głowie- powiedział po czym wyszedł, zupełnie nie po ślizgońsku.
- Widzieliście to ? Malfoy po prostu wyszedł! –powiedział zaskoczony Longbottom.
-To chyba zasługa Vivienne. Tak go wryło , że zapomniał języka w gębie- stwierdziła ze śmiechem Ginny- ale nie zapomniał zapytać o dom.
- Widzisz, to był Slytherin. Są w nim najbardziej parszywi uczniowie. Większość z nich wyrasta później na czarnoksiężników pokroju Voldemorta-  Vivienne nie wzdrygnęła się na dźwięk tego imienia, była tylko nieco zmieszana…- Mam nadzieję, że trafisz do Gryffindoru lub do jakiegoś innego przyzwoitego domu – powiedział Harry, ale mina dziewczyny świadczyła o tym jakby nie liczyła w ogóle na „przyzwoity” dom.
- Tak, dokładnie. Na pewno . Ile jeszcze do Hogwartu ? – zapytała najwidoczniej chcąc zmienić temat.
- Nie wiem ; godzina, dwie.
- Zapewne to piękny zamek , Fleur nie mówiła mi o nim dobrze po Turnieju Trójmagicznym, ale ona zawsze trochę przesadza.
-Fleur Delaceour? – Vivienne skinęła głową- Ona jest z Billem bratem Rona. Poznałem ją na Turnieju- dziewczyna spojrzała z zaciekawieniem na jego czoło.
-Harry Potter ? Ach , tak Fleur cały czas o Tobie mówiła o tym jak uratowałeś jej młodszą siostrę. Nie przejmuj się, ona zawsze lubiła wyolbrzymiać pewne fakty.- Potter był zaskoczony. Powiedziała normalnie i jego imię i nazwisko, zupełnie jakby nie wiedziała , że to on jako małe dziecko pokonał Czarnego Pana. Powinien się z tego cieszyć , ale dziwiło go to. Z taką reakcją jeszcze się nie spotkał i  nie wiedzieć dlaczego, ale w obecnej sytuacji strasznie go to drażniło.

*
  Długi, ale już dawno nie pisałam. Polubiłam nawet tą postać mimo, że jest  nieudolnym, zmienionym klonem starej Angeli Dark. Stwierdziłam , że pobawię się troszkę inaczej, może nawet mniej melodramatycznie i brutalnie niż kiedyś… Co do kolejnej notki... nie mam pojęcia kiedy będzie... Za jakieś 2 tygodnie wyjeżdżam do Niemiec do pracy gdzie nie będę miała dostępu do komputera. Wrócę dopiero w połowie września i pewnie jeszcze czeka mnie poprawka, zobaczymy... Jeżeli nowy rozdział nie pojawi się do dwóch tygodni to niestety będzie dopiero we wrześniu, ale myślę , że coś napiszę o ile będę miała natchnienie i przede wszystkim czas.